Wypada mi się z Państwem przywitać po dość długiej urlopowej przerwie. Dzień dobry. Wczoraj dopiero wróciłam, a dzisiaj niestety trzeba było ruszyć głową i coś upichcić na obiad. Miały być placki ziemniaczane po rosyjsku, ale jak na pierwszy dzień w kuchni to za dużo roboty. Przypomniała mi się potrawa z kuchni mojej Babci, potrawa znana dla tych , którzy pochodzą z Wileńszczyzny...prosta, szybka i może zastąpić trochę placki ziemniaczane, bynajmniej ja tak myślę- he, he. Tak przygotowane ziemniaki można podać z jajkiem sadzonym, gulaszem czy jak ja bigosem. Miałam na szczęście w słoikach to obiad był piorunem zrobiony. Tak smażone ziemniaki powinny mieć spory dodatek tłuszczu, najlepiej smalcu. Nie używam od dawna już tego rodzaju tłuszczu, więc zastąpiłam olejem, również w znacznej mierze ilościowo. Nie ulega wątpliwości , że smalec byłby tutaj bardziej odpowiedni.
- ok. 1 kg ziemniaków - najlepiej sałatkowych
- ok. 40 dkg cebuli
- 13- 15 dkg boczku parzonego wędzonego ( może być surowy wędzony, ale parzony jest po prostu miękki )
- 3 łyżki oleju
- pieprz , sól
- Boczek i cebulę pokroić w kosteczkę, obrane ziemniaki umyć i osuszyć. Zetrzeć na tarce o dużych oczkach lub zmielić w malakserze.
- W dużej brytfannie rozgrzać olej i podsmażyć boczek. Dodać starte ziemniaki i pokrojoną cebulę .
- Całość wymieszać i smażyć na ostrym ogniu do zmięknięcia. Ziemniaki często mieszać, żeby całość się ładnie przyrumieniła. W międzyczasie doprawić solą i pieprzem.
Smażyć na patelni czy w piekarniku ?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo serdecznie, Maria.
Jeżeli mniejsza ilość to na patelni, jeżeli większa to w brytfannie, oczywiście smażyć na intensywnym ogniu, nie w piekarniku :) Pozdrawiam Marysiu :)
UsuńBardzo dziękuję za odpowiedz !
UsuńŻyczę dużo dobra:),Maria.
Trochę to koncepcyjnie podobne do babki ziemniaczanej znanej w północno-wschodnich częściach polski. Więc i na pewno równie dobre, trzeba wypróbować.
OdpowiedzUsuńTrochę tak, ale sposób obróbki cieplnej ma wpływ na smak. Przypomina raczej placki ziemniaczane- dziękuję :)
UsuńBardzo dziękuję za odpowiedz !
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo dobra,Maria.
Bardzo proszę Marysiu :)
Usuńo proszę, super !
OdpowiedzUsuńhe, he - bardzo miły komentarz - pozdrawiam :)
UsuńFantastyczne, bardzo mi się podoba. A jeszcze bardziej zdjęcie, zresztą Ci już o tym pisałam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ewuniu i dziękuję :)
UsuńPrzepis przypomniał mi dobry dobry czas z moją mamą, całość wyglądała podobnie, ale zamiast boczku były odgotowane, pokrojone podroby, całość zapiekana w piecu albo lepiej w duchówce, mama pochodziła z Wileńszczyzny, nazywała się maciek, rzeczywiście potrzebny był obowiązkowo smalec, często robiło się ją po świniobiciu, a zjadało z chlebem i kiszonymi lub marynowanymi ogórkami. Pycha, ostatnio o czymś takim myślałam, nie znam dokładnego przepisu, ale postaram się go odtworzyć. Serdecznie pozdrawiam Pani Danusiu hel.
OdpowiedzUsuńTo pewnie był placek ziemniaczany, moja Babcia taki też robiła - pozdrawiam serdecznie :)
UsuńOczywiście potrawa nazywana była maciek :) hel.
OdpowiedzUsuńA ja to wykonam na smalcu. Wyborowym :-D
OdpowiedzUsuńCaUski Danusiu!
No, to powinno być na smalcu, bo jest znacznie lepsze Marzyniu :) całuski :)
Usuńfajny pomysł
OdpowiedzUsuńAleż to musi być dobre! Moja babcia pochodziła z Wilenszczyzny ale takiego specjału spod jej ręki nie pamiętam niemniej jednak to niewątpliwie moje smaki i na pewno zrobię! Na samą myśl mi ślinka cieknie! :)
OdpowiedzUsuńPewnie w różnych zakątkach Wileńszczyzny różne potrawy robiono, najczęściej z potrzeby życia, bo różnie tam bywało- dziękuję :)
UsuńCiekawy przepis, zapisuję do zrobienia.:) Ile ja tu jeszcze przepisów znajduję a już jestem tak długo. Jeszcze sporo do wypróbowania :) Pozdrawiam Danusiu :)
OdpowiedzUsuńWitam Basiu. Ja te ziemniaki uwielbiam, tylko zawsze muszę mieć pod ręką "rapacholin"...he, he. Bardzo Basiu dziękuję i serdecznie pozdrawiam :)
Usuń