Jadłam kiedyś w karczmie na Podhalu gołąbki z ukiszonych liści kapusty. Tak mi posmakowały, że po powrocie zrobiłam podobne gołąbki ze świeżych sparzonych liści. Zwinięte gołąbki przełożyłam cienkimi warstwami ukiszonej kapusty i upiekłam w piekarniku.
Niestety to nie było to samo, ponieważ kiszona kapusta zdominowała smak potrawy i smak podchodził bardziej pod bigos.
Wiem, że można kisić całe liście razem z kapustą, a nawet całe główki , ale ja kapusty na zimę już nie kiszę. Mam dostęp do bardzo dobrej kapusty, więc szkoda mi czasu i sił.
U Bożenki na blogu znalazłam prosty przepis na kiszenie liści. Wzięłam chochelkę, słoik i pojechałam do warzywniaka po sok z kapusty- nie miałam z tym problemu. Mój sok był lekko pomarańczowy, bo kapusta miała dużo marchewki.
Polecam takie gołąbki. Podane z sosem grzybowym są doskonałe w smaku - to uczta dla podniebienia.
Przepis na gołąbki będzie wkrótce.
- główka białej kapusty
- ok. 1 litra soku z kiszonej kapusty
- sól
- garnek kamienny lub słój z pokrywką
- W kapuście wydrążyć głąb i sparzyć oddzielając liście. Uważać, żeby liście nie były zbyt długo parzone.
- Każdy ostudzony liść posypać leciutko solą i ułożyć jeden na drugi- pozostawić na ok. 15 minut- liście jeszcze zmiękną. Bożenka składa po kilka, można zobaczyć to u niej na blogu.
- Posolone liście ułożyć w garnku kamiennym, zalać sokiem z kapusty, przykryć talerzem i obciążyć. Użyłam kamieni, które wcześniej umyłam i kilka razy sparzyłam wrzątkiem. Można również ułożyć w słoju z pokrywką, ale nie zakręcać zbyt szczelnie.
- Tak zakiszone liście pozostawione w temperaturze pokojowej są gotowe po 5- 6 dniach. U mnie nawet były dobre już po 4, stał garnek w kuchni, a tam jest ciepło. Myślę nawet , że po 6 dniach mogą być zbyt kwaśne.
Danusiu, zrobię na pewno! Uwielbiam gołąbki z kiszonej kapusty.Gdzieś ostatnio słyszałam, ze można liście poprzekładać kiszona kapustą po prostu i też się ukiszą. Podoba mi się Twój sposób. Ja kapustę kiszę ale soku mało - trzymam ją w słoikach bo beczki nie mam gdzie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitam Beatko. Ja nie kiszę, bo przyznam szczerze, że już mi się nie chce. Tak się zastanawiałam też nad tym sposobem co piszesz, ale jakoś te zalane sokiem bardziej mi pasują, tym bardziej, że nie ma problemu, żeby dostać sok.
UsuńPozdrawiam Beatko.
Witam. Moja przyjaciółka mówiła mi że jej rodzice jak kisili kapustę na zimę, w beczkach to wkładali główki kapusty. I tak to się w zgodzie kisiło. W sklepach spotyka się sok z kwaszonej kapusty. Pakowany w plastikowych butelkach. Sądzę że to już nie to co z kiszonej kapusty. Ale twój sposób wodzi na pokuszenie. Pozdrawiam. Jadwiga.
OdpowiedzUsuńWitam Jadziu. Sok z kwaszonej kapusty to nie to samo. Musi być z kiszonej. Tak samo jak kapusta kiszona to zupełnie co innego co kwaszona. W marketach najczęściej jest kapusta kwaszona, czyli z octem. Kiszenie to naturalny proces i taki jest najzdrowszy.
UsuńPozdrawiam Jadziu.
Ale świetny pomysł tylko muszę na targu poprosić o sok z kapusty, na pewno sprzedają. Nigdy nie jadłam takich gołąbków, a pewnie i taka kapusta jest lżej strawna. Marnie trawię kupowaną kapuchę pewnie przez nadmiar azotynów.
OdpowiedzUsuńWitam. Sok można dostać za darmo, nie ma z tym problemu, a gołąbki w takim wydaniu są bardzo dobre- inne niż tradycyjne. Dziękuję.
UsuńPozdrawiam.
Danusiu, bardzo się cieszę,że nie zawiodłaś się na przepisie i choć to wymyślony sposób intuicyjnie przeze mnie, to jednak się sprawdza w praktyce, czego dowodem jest Twój wspaniały wpis, bardzo pożyteczny dla innych.
OdpowiedzUsuńP.S. Jestem TU ,, wspaniała pogoda, okolice cudne, wyślę Ci wkrótce kilka zdjęć, serdecznie pozdrawiam i ściskam.myślę o stanie Twojego kolanka...hi.hi.
Witam Bożenko. Gołąbki wyszły znakomite, ale zrobiłam wg przepisu, takiego z jakiego korzystałam do tej pory na gołąbki w świeżej kapuście. Dzięki Ci Bożenko za ten przepis- pomysłowy z Ciebie Dobromir.
UsuńBaw się dobrze, cieszę się, że wypoczywasz, ale widoków zazdroszczę. Bywaj zdrowa i wracaj wypoczęta i radosna.
Świetna sprawa z tymi kiszonymi liśćmi kapusty. Wstawiłam do kiszenia jeszcze przed świętami, a we wtorek i środę mieliśmy ucztę gołąbkową. Farsz zrobiłam po swojemu - wegetariański. Liście były wyczuwalnie kwaśne, wszystko razem - przepyszne. Dziękuję za inspirację i pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńWitam ryfko.
UsuńU mnie te gołąbki zniknęły błyskawicznie, chociaż moje nie były wegetariańskie. Teraz dopiero będą pod jesień , bo w lecie mamy większą ochotę na lżejsze dania. Bardzo Ci dziękuję.
Pozdrawiam serdecznie :)
Czy liście można zalać sokiem z kiszonych ogórków?
OdpowiedzUsuńOj, tego nie wiem...pozdrawiam :)
UsuńNie miałam soku z kapusty, więc eksperyment i zalałam sokiem z ogórków kiszonych.
OdpowiedzUsuńWyszło pysznie.
Mmmm... od dawna mi się marzyły gołąbki z kiszonej kapuchy! Wielkie dzięki! :)
OdpowiedzUsuń