Dwa w jednym - czyli klops i kotlety. Z takiej ilości składników jaką podaję w przepisie można zrobić 2 potrawy za jednym zamachem. Ja zrobiłam kotlety i klops.
Można również upiec 2 klopsy i jeden użyć na zimno, drugi na ciepło pokrojony w grube plastry jako danie obiadowe. Klops się bardzo dobrze kroi na cienkie plasterki, pieczarki nie wypadają, a leciutki aromat boczku wzbogaca całość smakowo. Najlepszy z tego jest przypieczony, przesiąknięty smakiem mięsa boczuś- ha, ha.
Nie polecam boczku surowego wędzonego, ponieważ wg mnie za bardzo zdominuje smak klopsa. Boczek parzony jest delikatniejszy i jest właściwie przyprawą do mięsa.
SKŁADNIKI: 15 kotletów i klops
- ok. 1,25- 1,30 kg mięsa mielonego ( miałam mieszane z drobiu i szynki)
- 80 dkg pieczarek
- 2 duże cebule modre
- 3 jajka
- sól, pieprz, majeranek
- 3 łyżki mąki pszennej
- 3 łyżki bułki tartej
- olej rzepakowy
- kilka plasterków boczku wędzonego parzonego ( nie surowego)
1) Oczyszczone i umyte pieczarki pokroić w grubą kostkę, dodać pokrojoną w kostkę cebulę i wszystko przesmażyć na 1- 2 łyżkach oleju- do całkowitego odparowania wody. Ostudzić.
2) Do mięsa dodać pieczarki i wszystkie pozostałe składniki- dobrze wyrobić i doprawić pieprzem , solą i majerankiem.
3) Uformować 14- 15 kotletów mokrymi dłońmi. Rozgrzać olej na patelni i usmażyć kotlety z obu stron na rumiano. Wszystkie kotlety ułożyć z powrotem , wlać troszkę wody- przykryć i przeparować na wolnym ogniu ok. 5- 10 minut.
4) Z pozostałego mięsa pieczemy klops. Foremkę – keksówkę, raczej krótszą posmarować dobrze olejem i wyłożyć plasterkami boczku- tylko dno. Masę mięsną ściśle ułożyć w foremce, wyrównać i na wierzch ułożyć plasterki boczku.
5) Piekarnik nagrzać do temperatury 200 st. C i piec bez termoobiegu ok. 50- 55 minut. Wyjąć i pozostawić do lekkiego przestudzenia. Lekko ciepłą foremkę odwrócić i delikatnie wysunąć klops. Pozostawić do całkowitego ostudzenia i zawinąć w folię spożywczą lub włożyć do pojemnika z przykrywką i pozostawić w lodówce do całkowitego zastygnięcia.
ciekawy sposób:)
OdpowiedzUsuńDziękuję- pozdrawiam .
UsuńWitaj Danusiu!!! Ostatnio piekłam pasztet. Na wierzch ułożyłam plastry surowego wędzonego boczku, ot tak, chciałam zaszaleć. I co? Boczek spiekł się i ,,ściągnął" pasztet, który wyglądał nieestetycznie (aczkolwiek nie wpłynęło to na jego smak). Jak myślisz? Jakbym ułożyła tak jak Ty boczek parzony to byłoby ok? Twój klops wygląda super!!! Jola z B.
OdpowiedzUsuńWitam Jolu. Ja osobiście wolę parzony, bo pierwsze nie spieka się tak jak surowy, a podrugie jest delikatniejszy, a po trzecie te plastry potem można użyć do jakiejś sałatki- jest przepyszna.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Danusiu!!! Urwanie głowy z wpisywaniem tych liter w celu opublikowania komentarza. Czy one są z kosmosu, czy podchodzą pod inny język niż polski???? Jola z B.
OdpowiedzUsuńSpokojnie Jolu- pozdrawiam.
UsuńDanuś.Jutro robię dwa klopsy.Chociaż dopiero były mielone,ale my lubimy pod każdą postacią i na widok Twojej fotki język mi ucieka do.........pierdziawki.Dam znać co mi wyszło.Buziaki,Alina.
OdpowiedzUsuńWitam Alinko. U mnie dosć często jest w obróbce mielone mięso, bo my bardzo lubimy różne potrawy z jego udziałem. Alinko, Ty doświadczona gospodyni jesteś, więc wyjdzie na 200 %.
UsuńPozdrawiam cieplutko- całuski.
Bardzo dziękuję za przepis, wchodzi na stałe do mojego zeszytu :) Upiekłam wczoraj dwa klopsy z tego przepisu i wyszły pyszne .
OdpowiedzUsuńWitam mp. U mnie już po mielonych i klopsie- tak szybko zjedli, że dobrze nawet nie pojadłam- ha, ha. Bardzo dziękuję za komentarz.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Klopsik, mniaaam, często robimy, gdy nie chce się sterczeć przy smażeniu. A Tobie się chciało :-) Pozdrowienia dla całej rodzinki, pewnie już przyjechali na święto. Ja będę maszerować w pochodzie w mądurku strzeleckim, chętnie by potem człowiek wtrząchnął taką mięsną kuleczkę...
OdpowiedzUsuńMarzyniu, to smażenie idzie piorunem, przy okazji palce poćwiczę kulając kotlety. Przyjechali, syn już wyjechał, a córka jutro. Lodówka też już powoli pustoszeje. Dzisiaj wieczorem będą pieśni patriotyczne, więc trochę sobie poćwiczę głos-ha, ha.
UsuńPozdrawiam i ślę całusa.
Danuś kochana.Pieczeni już dawno nie ma,a ja zapomniałam o wpisie.Wyszły 2 pieczenie i 4 kotlety.Bez nich(kotletów) by się nie obyło:) A jedną pieczeń zamroziłam.Będzie jak znalazł.Dziękuję,było mniamniusne,byliśmy cali w skowronkach,bo uwielbiamy mielone pod każdą postacią:):):)A boczku nie dawałam do żadnej sałatki.Pięknie się trzyma i smakuje wyśmienicie.Dałam parzony,jak polecałaś.Następny przepis z mielonym?Chyba Twoje cyganione gołąbki układane jak lazania.Mhm,pomyślę i popatrzę co tam u Ciebie jeszcze znajdę:)Aaaaa, jeszcze bardzo dziękuję za przecenianie moich umiejętności kulinarnych,ha ha.Buziaki,Alina.
OdpowiedzUsuńDzień dobry Alinko. Jakoś mnie trochę opuściły siły, ale to chyba jak wszystkich na jesień. Szczególnie tych 18- to latków- ha, ha. Ja też robię podobnie jak Ty. Zamrażam sobie na leniwą godzinę, a wtedy jak znalazł. Ja jestem łasuch boczkowy, więc najczęściej też u mnie nie trafia do sałatki, a raczej go wyjadam zanim pokroję klopsa. Bardzo Ci dziękuję.
UsuńPozdrawiam i przesyłam całuski.