Orzeszki pieczone to dla mnie smak dzieciństwa. Mieliśmy w domu taką patelnię zamykaną, ciężką jak „piorun” produkcji ZSRR. Wtedy z Kraju Rad przywoziło się oprócz złota różne dziwne, ale w tamtych czasach przydatne różne ustrojstwa.
Mam jeszcze gdzieś w piwnicznej izbie elektrycznego grilla i muszę przyznać, że całkiem dobrze opiekał szaszłyki i inne mięska marynowane. Taką patelnię też miałam, ale jak to bywa krążyła wśród znajomych i gdzieś na dobre się zadomowiła.
Rozważałam kupno podobnej, ale po przejrzeniu ofert uznałam, że elektryczny opiekacz jednak będzie najlepszy. Ma 24 dołki, więc za jednym zamachem można upiec 12 orzeszków. Patelnia piecze bardzo szybko ( ok. 3 – 4 minut) , więc najlepiej narobić sobie kulek z całego ciasta siedząc sobie wygodnie w pokoju na fotelu, można też kulać na leżąco.
Robiąc pierwszy raz trzeba wyczuć wielkość kuleczek, bo jak są za małe, to mają pofalowane brzegi, jak za duże- mają kołnierzyki, które potem trzeba obcinać nożykiem. Ja zrobiłam sobie próbę na 6 kuleczkach i potem szło już całkiem dobrze.
Jedyna moja uwaga jest taka, że kuleczki umieszczone w pierwszym rzędzie przy pokrywie zamykającej często miały kołnierzyki. Przy zamykaniu pokrywy pierwsze kuleczki są szybciej dociskane, a po zamknięciu odniosłam wrażenie, że są najmocniej dociśnięte. Nie stanowiło jednak to wielkiego problemu, bo te parę kołnierzyków można obciąć.
Dzisiaj podaję Państwu przepis na krem krówkowo – orzechowy, który w połączeniu ze solonymi orzeszkami , no cóż tu dużo pisać- jest po prostu pyszny. Po 1 listopada będą z innym kremem, też pysznym.
ORZESZKI : ok. 220 połówek
- 4 szklanki mąki tortowej
- 250 g masła lub margaryny ( na maśle są lepsze i można jeść nawet bez nadzienia)
- 3/4 szklanki cukru
- 4 żółtka
- 3 łyżki śmietany gęstej
- 1 płaska łyżeczka sody
- 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
1) Sodę rozpuścić w śmietanie, proszek do pieczenia wymieszać z mąką, żółtka utrzeć z cukrem - nie musi być całkiem rozpuszczony. Wszystkie składniki o temperaturze pokojowej włożyć do miski z i zagnieść ciasto- można mikserem. Ciasto jest dość gęste, ale małe kuleczki dobrze się lepi.
2) Do dołeczków w urządzeniu wkładać kuleczki wielkości mniej więcej orzeszka laskowego i upiec na rumiano- złoto- tak troszkę w kolorze orzechów włoskich.
MASA I WYKONANIE: na ok. 110 orzeszków
- 400 g masła
- 300 g masy krówkowej z puszki
- 100 g orzechów włoskich bez łupinek
- orzeszki ziemne- solone
Masło zmiksować z masą krówkową na gładką masę. Dodać drobno zmielone orzechy i jeszcze chwilę miksować. Jedną połówkę orzeszka wypełnić masą do połowy równo z brzegiem, włożyć 2- 3 orzeszki ( zależy ile się zmieści), drugą połowę wypełnić tylko troszkę robiąc wypukłą stroną łyżeczki taką malutką nieckę. Obie połówki orzeszków zlepić. Nie wkładać za dużo masy w drugą połówkę, żeby nie wystawała na zewnątrz orzeszka.
MOJA UWAGA:
ORZESZKI CZYTELNIKÓW :
Witaj Danusiu. Też jestem szczęśliwą posiadaczką takiego opiekacza do orzeszków i co jakiś czas lubię sie nim pobawić. Masę robię na bazie serka mascarpone, z masą krówkową orzechową i mielonymi orzechami włoskimi. Pyszności.
OdpowiedzUsuńWitam Nadiu. Do tych orzeszków można robić różne masy, wszystko zależy kto co wymyśli. Nawet można Nadiu wytrawnie- też są pyszne.
UsuńPozdrawiam wieczornie.
O!! to juz wyższa szkola jazdy!! Piekne ci wyszly :)
OdpowiedzUsuńNo, tak trochę zachodu jest, ale dla tego smaku warto- dziękuję.
UsuńPozdrawiam.
Oj nie wiedziałam, że są takie opiekacze do orzeszków. Ja mam foremki i duzo czasu zajmuje mi obklejanie każdej osobno, układanie na blaszce itp. dlatego robię bardzo rzadko. Coś wydaje mi się, że zrobię zakup opiekacza :) Tylko na co zwracać uwagę żeby był dobry? na moc?
OdpowiedzUsuńDziękuję za przepis na krem mniam, a dopiero co dostałam worek orzechów. no cóż zabieram się za łuskanie i szukanie dobrej maszynki:)
Pozdrawiam.
Basiu, to bardzo musisz się napracować jak każda foremka jest osobno- Matulu, nie wyobrażam sobie tego. Im większa moc tym lepszy, jak ze wszystkimi urządzeniami- mój ma moc 1400 W i piecze bardzo szybko, więc muszę najpierw narobić kuleczek i dopiero piec, bo piecze bardzo krótko.
UsuńPozdrawiam.
O Jezu, zmieniłaś chyba tylko tło i baner z logo? Mam nadzieję,że się nie pogubię na Twoim blogu, Danusiu. Zmiany chyba na lepsze , ale muszę się przyzwyczaić, bo czuje się tak , jakbym wchodziła do Twojego domu , ale stała na wycieraczce i progu sąsiada.
OdpowiedzUsuńDanusiu, cudne te orzeszki, jak Ci się chce wkładać jeszcze przegryzkę do środka?
Mam inną formę , stareńką robioną przez domorosłego rzemieślnika ,żeliwną, może nie tak wygodną jak Twoja, ale spełnia swoje zadanie. Te ciastka , to iście peerelowskie, piekłam je do znudzenia, a teraz bywa,że jem wyłącznie na wiejskich weselach, na które zapraszają nas nasze pracownice. Może jeszcze kiedyś je odkurzę i zrobię. Teraz mnie kusi taka foremka jak Ty masz, czekam na info, gdzie kupiona .Ściskam Cie i życzę miłego dnia.
Jestem trochę zagoniona, czereda krakowska zjeżdża, a tu jeszcze tyyyyyyyle do zrobienia!
Witam Bożenko. Opatrzył mi się mój wystrój bloga i kombinuję jak koń pod górę. Będę jeszcze coś tam zmieniała, bo nie bardzo mi się to widzi, ale teraz nie bardzo mam czas. Chętnie bym skorzystała z Twojej pomocy, ja to taka sierota jestem- ha, ha. U mnie czereda krakowska i warszawska zjeżdża na długi weekend listopadowy, więc ja po 1 będę miała bieganinę w kuchni.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Bardzo chętnie pomogę Danusiu jeśli potrafię sprostać Twoim życzeniom i wstępnie już Ci coś tam skrobnęłam mejlem.
UsuńU mnie tylko będą Lajkoniki, ale z psem , który ma ADHD , nie wiem jak to zniosę,psy kocham, więc pousuwałam i pochowałam co mogłam, ale głowy nie schowam w piasek, a Tajga skacze mi po głowie dosłownie. Chyba założę sobie kask na czas odwiedzin.Sciskam Cię.
Bożenko, ja żartowałam. Zaraz skoczę na pocztę, ale nie mogłabym Ciebie angażować w moje sprawy blogowe. I tak już mi bardzo dużo pomogłaś z logo, za co jestem Ci wdzięczna dozgonnie. Ty bardzo dobry człowiek jesteś, zwierzęta to wiedzą, więc skaczą z radości przy Tobie- dobrze, że Tajga jeszcze nie posikuje z radości, bo mój kochany pies, którego już nie ma czynił tak. Z radości zjadł mi skórzane buty i spódnicę ze skóry. Skoro Pani nie schowała do szafy to znaczy, że było jego- ha, ha.
UsuńPosyłam buziaczki w policzki- ok?
Ty sobie żartować możesz , Danuś, ale ja nie żartuję, chętnie pomogę. A pies posikuje, tylko już nie chciałam tego pisać, bo wyszłoby żem zołza.
UsuńAha, ha, ha, ha- tak myślałam, że piesek się tak cieszy. Bardzo Ci dziękuję Bożenko. Trochę coś tam poprawiłam w banerze i czcionce- masz u mnie duże piwo, albo nawet dwa- ha, ha.
UsuńJest dobrze, a co gotujesz w logo? Zupa pomidorowa , czy barszcz czerwony ?
UsuńA, wiesz Bożenko zjadłam tą gołąbkową zupkę, bo mi jakoś nie pasowało. Za dużo znowu koloru i pomyślałam, że zostanę bez zupy- śpij spokojnie w ramionach Morfeusza.
UsuńDanusiu , dokładnie mam takie samo wyposażenie radzieckie jak Ty, jeszcze w oryginalnych pudełkach, do tego jeszcze targałam prosto z Moskwy ,wracając pociągiem przyjaźni, (kto to pamięta? i kto wie,że należało się obowiązkowo do TPPR , czyli Towarzystwa Przyjaźni Polsko Radzieckiej!) obieraczkę do młodych ziemniaków na korbę! Przywołałaś wspomnienia, super, kocham Cie za to.
OdpowiedzUsuńNie mam czasu, ale wszystko bym rzuciła,żeby powspominać ekskursije w Kraj Rad! A mam tego w pamięci,że starczyłoby dla wielkiego sabatu czarownic.
Aha, ha, ha- to mamy podobnie. Bo ja mam jeszcze gry na baterie dla dzieci, ruski komputer atari, szkoda, że "duchi" mi się skończyły "Czerwona Moskwa", a do TPPR też należałam, nawet brałam udział w olimpiadzie języka rosyjskiego. Я думаю, что у нас когда-то будет такой российский- вечер ха, га с казачком.
UsuńPozdrawiam serdecznie .
Wow! Jak prawdziwe! a jakie muszą być pyszne..... :))))
OdpowiedzUsuńJoasiu, bo to są prawdziwe- ha, ha.
UsuńPozdrawiam wieczornie.
O widzę Danusiu, że Twój blog się zmienia! Świetnie!
OdpowiedzUsuńA takie orzeszki obowiązkowo są u na naszym świątecznym stole! Używamy właśnie takiej starej ciężkiej patelni do pieczenia tych orzeszków. Nawet ostatnio widziałam taką na rynku, myślałam, żeby kupić sobie własną :)
Pozdrawiam!
Widzisz Aniu, ja to jestem taka nieporadna w tych blogowych sprawach, ale jakoś sobie radzę. Lepiej nie będzie, ale dobrze jest jak jest. U nas kiedyś się piekło, a teraz nie było na czym i nie było orzeszków. W tym roku jednak napiekę razem z wnusiem, jak połowy nie zjemy przed świętami- ha, ha.
UsuńPozdrawiam serdecznie Anusiu.
Witaj Danusiu :)
OdpowiedzUsuńA ja napisałam już list do Mikołaja i czekam na opiekacz do orzeszków.Też sobie poszaleją a co ;)
Pozdrawiam serdecznie :) Krynia :)
No i dobrze Kryniu, może Mikołaj będzie taki hojny i spełni Twoją prośbę.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Danusiu, czy robilas kiedys orzeszki (same lupinki :))kilka dnie wczesniej, a potem tylko nadziewalas? np zrobic tydzien wczesniej i potem tylko przelozyc. A moze zamrozic?
OdpowiedzUsuńChcialam bardzo zrobic na Boze Narodzenie, ale musze sobie rozlozyc prace na przynajmniej caly tydzien...
Pozdrawiam
Sylwia :)
Witaj Sylwio . Robiłam 4 dni wcześniej , stały w temp pokojowej i był ok . pozdrawiam serdecznie :)
UsuńZnalazłam żeliwną formę do orzeszków która leżała lata nieużywana upiekłam pierwszy raz orzeszki z Twojego przepisu są pyszne.
OdpowiedzUsuńA, miałam kiedyś taką formę, ale w lecie robiliśmy porządki w piwnicy i niestety gdzieś wsiąkła. Kupiłam elektryczną, bo te orzeszki często robię dla wnusia. Bardzo Ci dziękuję i serdecznie pozdrawiam:)
UsuńOrzeszki chodziły za mną od wielu lat. Robiła je moja znajoma na imieniny swojego męża. Przepis na ciasto od niej często wykorzystywałam do innych ciasteczek np.przekładanych nutellą, ale jak tylko znalazłam w internecie opiekacz elektryczny na 24 szt. zamówiłam i właśnie go otrzymałam. Jutro zabieram się do pracy.Jak widać niewiele potrzeba do szczęścia.Wiem że upieczone ciasteczka mogą spokojnie leżeć nawet dwa tygodnie.Chociaż upiekłam już 4 gatunki ciastek orzeszki będą numerem jeden w całym zestawie.
OdpowiedzUsuńWitam. Ja mam właśnie taki opiekacz, jest on bardzo wygodny i szybciutko się pieką. Bardzo dziękuję za komentarz i serdecznie pozdrawiam :)
Usuńdo bani ten przepis mam lepszy
OdpowiedzUsuńNo i very good :)
UsuńO moj...rozmarynie,zeby nie palnac brzydko.Moja mama cukiernik,kiedys lat temu ze 40 ,kupila takie ,tylko pojedyncze foremeczki na takie orzeszki i na kazym weselu musialy byc,wsrod 10 innych ciast,i tortow.Pamietam jak pomagalysmy z siostra lepic.Masakra.Ma je do dzisiaj,ale jest juz starsza pania i nie piecze.Szkoda,ze wczesniej nie bylo takiego gotowca-maszynki.....
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś takie foremeczki, ale to było bardzo dużo pracy przy takich orzeszkach, więc raczej rzadko piekłam. Teraz jest dużo szybciej. Dziękuję i serdecznie pozdrawiam :)
Usuń