To wersja naleśników francuskich zwanych Suzette- piękna kobieta , w której ponoć bardzo zakochany był książę Walii. Moja wersja trochę zmieniona poprzez dodanie mascarpone i kajmaku, ale naleśniki są doskonałe w czystej postaci.
Ciasto na ok. 16 cienkich naleśników o średnicy ok. 19- 19 cm :
szklanka - poj. 250 ml
- 1,5 szklanki mleka
- 1,5 szklanki wody gazowanej lub 1,5 zwykłej + 1/2 płaskiej łyżeczki proszku do pieczenia
- 2 jajka
- szczypta soli
- 1/2 łyżki cukru pudru
- 2,5 szklanki mąki wrocławskiej
- 1/3 szklanki oleju rzepakowego + pędzel
- Jajka ubić z cukrem pudrem i solą. Dodać wszystkie pozostałe składniki i zmiksować. Pozostawić ciasto pod przykryciem na ok. 15- 20 minut.
- Patelnie rozgrzać , smarować olejem przy pomocy pędzla i smażyć naleśniki z obu stron na rumiano. Moja porcja na naleśnik to chochelka od zupy. Naleśniki pozostawić do ostudzenia.
Na sos :
- 2 - 3 pomarańcze na 3/4 szklanki soku ( miałam małe ) wymyte i sparzone
- skórka z jednej pomarańczy starta na tarce lub cienko obrana skórka pokrojona na paseczki
- 50 g cukru trzcinowego
- 1 łyżka octu winnego
- 1/3 płaskiej łyżeczki zmielonej kolendry
- 100 g masła
- 1 - 2 łyżki likieru pomarańczowego ( miałam domowy)
Pozostałe :
- 250 g mascarpone- rozmieszać widelcem
- 4 kopiaste łyżki lekko podgrzanego kajmaku
- Posmarować połowę każdego naleśnika łyżeczką kajmaku, a drugą połowę 1 lekko kopiastą mascarpone. Złożyć na połowę i jeszcze raz na połowę.
- Na patelni rozpuścić cukier, do rozpuszczonego wlać 1 łyżkę octu winnego, wymieszać i dodać masło, poczekać aż się rozpuści- mieszać łyżką. Wlać sok, dodać skórkę pomarańczową, kolendrę i gotować na silnym ogniu aż sos będzie trochę rzadszy od miodu. Zdjąć z palnika wlać likier, wymieszać i włożyć naleśniki. Podgrzać na dość silnym ogniu ok. 3- 4 minut.
- Uprzedzam , że mascarpone i kajmak się rozgrzeją i minimalnie wsiąkną, ale przez to naleśniki są jeszcze smaczniejsze.
NALEŚNIKI CZYTELNIKÓW :
Ewa z San Diego
Danusiu od samego patrzenia człowiek robi się głodny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Beata
Ha, ha to się cieszę Beatko. To znaczy, że zdjęcie nie jest takie złe. Dziękuję bardzo.
UsuńPozdrawiam :)
Ten sos jest rewelacyjny, do Twoich naleśników idealny :)
OdpowiedzUsuńMyślałam, że można go również wykorzystać do placuszków drożdżowych, a na zimno nawet do sernika- do polania.
UsuńPozdrawiam :)
Danusiu, jeszcze tylko zdjęcie tych naleśników flambirowanych i już by mi szczęka opadła do samej podłogi :) PS podlinkowałam ponownie - wcześniej po prostu nieudolnie to zrobiłam i w sumie w żadnym wstępie link nie działał. Ale to była kwestia formatu w moim pulpicie nawigacyjnym. Teraz już wszystko powinno być ok.
OdpowiedzUsuńNastępnym razem pożongluję ogniem - ha, ha. I tak szybko dajesz sobie radę z techniką, ja to miałam Himalaje przed sobą.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Kocham wszelakie naleśniki, a na widok suzette ślina mi cieknie po brodzie.
OdpowiedzUsuńMam pytanie, czy nieurodziwe kobiety (oj znam takie) pięknieją po zjedzeniu ?
Mam nadzieję, że tak , więc chyba sobie zrobię, sos mnie bardzo rajcuje.
Pozdrawiam piękną kobietę .
He, he- nie wiem czy pięknieją, ale pryszcze mi się zmniejszyły. Nie wiem czy to po sosie pomarańczowym czy po innym.....
UsuńUroda i młodość już przeminęła, ale jak gdzieś czytałam niedojrzałą można sobie być.
Pozdrawiam Duszko :)
A może ja odmłodnieje,bo na rozum to już pozno!Musze zrobić,moze jest jeszcze szansa?Pozdrawiam.Ewa
UsuńHa, ha - trzeba próbować. Pozdrawiam Ewuniu.
UsuńSuper smak,czekam na odmlodniecie!dziekuje Danusiu!!!!!!Ewa
OdpowiedzUsuńDaj znać jak zajdą jakieś zmiany- ha, ha.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)