Gotowałam na niedzielę rosół i jak zwykle zostało mi mięso. Pasztet nie ma w składzie wątróbki, ale można dodać 3- 4 sztuki , wcześniej przesmażone na małej ilości oleju. Bez wątróbki pasztet też jest bardzo smaczny . Bynajmniej wiemy co jemy.
- 40 dkg mięsa z rosołu z marchewką
- 300 g pieczarek + 1 łyżka oleju
- średnie 2 cebule
- 100 g kaszy gryczanej + 1,5 szklanki wody + sól + 1 łyżka oleju
- 2 jajka
- 3 ząbki czosnku
- 2 łyżki kaszy manny
- świeżo starta gałka muszkatołowa
- kilka gałązek świeżego tymianku- obrać listki
- 1/2 papryczki chili
- 1 łyżka mąki ziemniaczanej
- sól i pieprz
- 1/2 mniejszej papryki zielonej i 1/2 żółtej
- masło i kaszka manna do foremki
- foremka o wymiarach 24 x 11 cm
- Kaszę gryczaną wsypać na głębszą patelnię, wlać wodę, dodać 1 łyżkę oleju i posolić do smaku. Zagotować , zmniejszyć ogień , przykryć i gotować do momentu wchłonięcia przez kaszę wody.
- Pieczarki zetrzeć na tarce o dużych oczkach i podsmażyć na oleju razem z pokrojoną w kostkę cebulą - do wyparowania wody. Papryki pokroić w kostkę, papryczkę chili pokroić drobniej.
- Mięso z marchewką, ostudzoną kaszę i ostudzone pieczarki zmielić przez maszynkę. Do masy dodać wszystkie składniki oprócz papryki żółtej , zielonej i dobrze wyrobić masę pasztetową doprawiając solą i pieprzem. Wmieszać pokrojone papryki.
- Foremkę wysmarować grubo masłem, wysypać kaszką manną i przełożyć masę dociskając łyżką- wyrównać. Na sam koniec kilka razy uderzyć foremką w blat ,żeby masa osiadła.
- Piekarnik nagrzać do temperatury 200 stopni C i piec 60 minut.
PASZTET CZYTELNIKÓW :
Iza K.
Iza K.
Po niedzieli na pewno zrobię. Uwielbiam gotowane mięso, pastę do chleba już jadłam i jest mega pyszna ;) Danusiu więcej proszę przepisów z gotowanego mięsa:). Dziękuję serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Witam Basiu. U mnie takiej ilości mięsa gotowanego nie ma kto zjeść, więc kombinuję, bo nic się nie może zmarnować. Dziękuję. Pozdrawiam serdecznie. :)
UsuńWygląda bardzo apetycznie Danusiu. Zapisuję do zrobienia :)
OdpowiedzUsuńWitam Justynko. Jak mam mięsko tylko z zupy to je zjadamy , ale z rosołu to nie damy rady, więc taki pasztet to alternatywa dla wędlin ze sklepu.
UsuńPozdrawiam cieplutko.
Bardzo pysznie ten Twój pasztet wygląda i kiedyś, jak mi się przypomni i będę miała troszku więcej czasu, to muszę go zrobić. Już sobie go odhaczyłam - do zrobienia.
OdpowiedzUsuńJaGuś, z tym czasem też się borykam, a jak sama wiesz blog to jego pożeracz . Miło jest za to kiedy ktoś napisze komentarz. Dziękuję Ci.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Danusiu, wczoraj upiekłam pasztet, pyszne. Coś tam troszkę pozmieniałam pod siebie, ale większość z Twojego przepisu. Fajnie, że mam kolejną alternatywę dla mięska z rosołu, dzięki:)
OdpowiedzUsuńJoanna
Witam Joasiu. Niedziela, już dobrze po obiedzie więc mam trochę czasu , żeby nadrobić zaległości na blogu. Na Fb z reguły w niedzielę nie wchodzę, bo od sieci też trzeba troszkę odpocząć. Cieszę się, że pomysł się przydał, a jak i co dodamy do potrawy to już zależy od naszej kreatywności i indywidualnego smaku. Dziękuję Joasiu.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Bardzo praktyczny sposób na wykorzystanie gotowanego mięsa rosołowego,Pasztecik wyszedł jak na Pani zdjęciu, mój może miał większy "poślizg" gdyż wykorzystałam wszystkie rosołowe warzywa a zabrakło mi pieczarek.Smak bardzo dobry.Korzystałam wcześniej z Pani przepisów na tort ,ciasto sernik z jabłkami i ptysie ,efekty zaskoczyły mnie i moją rodzinkę a wnuki dopominają się o powtórkę.Bardzo często zaglądam na Pani bloga i z przyjemnością czytam kolejne przepisy.
OdpowiedzUsuńDanka
Witam Danusiu. Proszę mi mówić po imieniu, tak w sieci będzie nam milej. Najważniejsze, że pasztet się udał, a "poślizg"- ha, ha, jest tutaj mało istotny. Danusiu zapraszam do mojej kuchni , a ja będę się starała żeby w niej było w miarę smacznie. Bardzo Ci dziękuję.
UsuńPozdrawiam niedzielnie.
Ja za gotowanym mięsem z rosołu nie przepadam, ale niestety najczęściej przypada mi "zaszczyt" jego pojadania - wyrzucić szkoda, a córka z żonką to w ogóle się wzbraniają przed nim :) Takie pasztety z foremki zazwyczaj kupujemy, a przecież zrobić taki samodzielnie to żadna filozofia. I mięsa pojadać nie trzeba, a pasztetem to każdy się będzie delektował :) Dziękuję za przepis :)
OdpowiedzUsuńWitam Jakubie- jestem Danuta, będzie mi miło. Nas jest na co dzień tylko dwoje, więc jak gotuję 4 litry rosołu ( zamrażam sobie w słoikach na zupy) to zostaje mi sporo mięsa , więc kombinuję jak koń pod górę. Z rosołu lubię tylko podroby jeżeli akurat są, a mięso przeznaczam na pierogi, pastę lub pasztet. Bardzo dziękuję.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Witam.Właśnie popełniam pasztet i czekam, aż maszynka do mielenia trochę przestygnie.Pasztet robię tzw wielomiesny porosolowy, dokupuje tylko wątróbkę indycza i coś tlustszego np podgardle.Grzybki suszone i warzywa gotuje z miesem,oddcedzam i jest piękny wywar na kilka zup.Tez nie używam bułki tyko manny jako wypełniacz.Zawsze pieklem,ale muszę spróbować kąpieli wodnej.To mięsko porosolowe zbieram do zamrażarki w torebeczki i można też używać do farszu pierogów czy nalesnikow.Podziwiam Cię Danusiu (mogę tak pisać?) za te wymierzone proporcje i czasy.Ja na pytanie jak długo odpowiadam, aż się upiecze ile soli czy przypraw-aż będzie smakowało.Tego pasztetu to wychodzi spora micha,ale zawsze dostaną dzieciaki,a resztę do zamrażarki-cudowne urządzenie.Po prostu nie chce mi się parac z robotą-raz a porządnie.Przepraszam za pisownię,ale klawiatura coś nie tego.Pozdrawiam Tomasz
OdpowiedzUsuńWitam Tomaszu. I ja czasami robię podobnie. Mięso z rosołu używam również na pastę do chleba, na farsz do pierogów czy krokietów, możliwości jest dużo, czasami robię szybko galaretę w kubeczkach. U mnie dzieci daleko, na drugim końcu Polski a ja w Wielkopolsce, więc jak przyjeżdżają to zawsze ogołocą mi lodówkę i dobrze. Zabierają ze sobą trochę "domu". Pozdrawiam serdecznie :)
Usuń