Sezon grzybowy się zaczął więc i potrawy z udziałem plonów leśnych zagościły u mnie na obiad. Bardzo lubimy bitki wołowe klasyczne, ale tym razem w wersji z kurkami.
Ponieważ za płotem wyrosła mi garstka podgrzybków, dodałam je do kurek. Dodatek odparowanego wina nie dał kwaśnego smaku sosu, ale bardzo podniósł smak potrawy.
Polecam Państwu sos kurkowy, który jest na moim blogu. Bardzo smakuje z pierogami ze szpinakiem.
Zapraszam do przepisu.
Zapraszam do przepisu.
SKŁADNIKI na 4 osoby:
- 50 dkg dobrej chudej wołowiny- ligawa, udziec
- mąka
- 3 łyżki oleju rzepakowego
- 35 dkg kurek
- 20 dkg podgrzybków
- 1 łyżka masła
- 150 ml czerwonego półwytrawnego wina
- 1 większa cebula
- 1- 2 ząbki czosnku
- 1,5 szklanki wody
- 2 liście laurowe
- sól i pieprz
- ewentualnie 1 większa łyżka dobrej śmietany
1) Oczyszczone podgrzybki i kurki odgotować ok. 10 minut – każde oddzielnie. Odcedzić, wymieszać i krótko podsmażyć na 1 łyżce masła. Tak, żeby się tylko otoczyły masłem.
2) Mięso pokroić w plastry w poprzek włókien , rozbić , posypać pieprzem i otoczyć w mące. W rondlu rozgrzać olej i obsmażyć bitki na rumiano, wlać wino i całkowicie odparować. Dodać cebulę , czosnek i wszystko przesmażyć.
3) Zalać 1,5 szklanką wody, dodać liście laurowe i dusić pod przykryciem na wolniejszym ogniu ok. 40 minut.
4) Po tym czasie dodać grzybki , dolać ½ szklanki wody i dusić całość jeszcze ok. 20 minut. Po 20 minutach potrawę doprawić do smaku solą i pieprzem i dusić jeszcze ok. 10 minut- oczywiście do miękkości- zależy od wołowiny.
5) Odkryć rondel i na silnym ogniu gotować ok. 3- 4 minuty - przemieszać. Można dosmaczyć śmietaną.
UWAGI :
- grzyby odgotowuję ze względu na różne skażenia w lesie
- nie solę wołowiny wcześniej, bo to bardzo wydłuża czas gotowania i mięso robi się twarde
- dobrze jest też wołowinę wcześniej namoczyć w mleku- jest delikatna w smaku
Zawsze mnie bawi nazwa bitki, a tu jeszcze z kurkami, to już nie walka wagi koguciej z kurkami, bo wół stanął przeciwko kurkom.
OdpowiedzUsuńMoja kochana teściowa zawsze robiła bitki, nie cierpiałam tej potrawy, ale w ocenie innych robiła je wybitnie i dokładnie tak jak Ty , Danusiu.
Witam Bożenko. To tutaj różnimy się w smakach, bo ja bardzo lubię bitki. Moja kochana teściowa też je robiła, ale nigdy nie podawała z ziemniakami. Jak były bitki, to zawsze były kopytka- takie połączenie mi najbardziej smakuje.Widocznie ja jestem bardziej leniwa od Babci Marysi i mnie czasami nie chce się robić klusek.
UsuńPozdrawiam cieplutko.
No właśnie, moja teściowa zawsze do bitek robiła paluszki ziemniaczane, tak je nazywała i ja je zjadałam, z bitkami sie trochę mocowałam
UsuńJakbyś do tego miała jeszcze kapustkę kiszoną na gęsto, to już tych bitek nie musisz jeść- ha, ha.
UsuńMiłego wieczoru.
U mnie UWIELBIAJĄ bitki, robię je dość podobnie, ale obsmażam tylko z jednej strony, żeby nie wyciekło za dużo tego soku. A ostatnio kupiłam 4 plastry (niestety, droga!) tak cudnej, młodej ligawy, że w ogóle ich nie zbijałam, tylko dusiłam w takich grubych plastrach i były pyszne.
OdpowiedzUsuńTeż Marzyniu czasami duszę plastry ligawy bez zbijania, tylko że to już nie są bitki. Obsmażam z dwóch stron, bo lubię ten smaczek przypieczonego miesa. Jak wołowina Marzyniu jest młoda, to nie pogniewa się jak ją przyrumienimy z obu stron.
UsuńPrzesyłam buziaczki.
Mój wymarzony obiad, do tego jeszcze kasza i jestem w niebie :)
OdpowiedzUsuńA ja uwielbiam z kopytkami, tylko czasami mam lenia- pozdrawiam.
Usuń