Karnawał trwa i jest w tym roku dość długi. Pewnie nie raz się spotkamy wieczorem z przyjaciółmi. Warto więc dla smakoszy pokusić się o tatara.
Befsztyk oznacza bezwarunkowo potrawę z wołowiny. Najlepszy jest z polędwicy wołowej, chociaż nie najtańszy.
Można go też przyrządzić z ligawy pod warunkiem , że jest młoda i nie przerastana tłuszczem. Mięso powinno się siekać nożem, ale ja poszłam na łatwiznę i zmieliłam w maszynce. Doprawiłam troszkę solą i pieprzem, ale w bardzo małej ilości , żeby podkreślić smak polędwicy.
Nie podaję dokładnych wagowych ilości mięsa, bo chodzi tylko o sposób zrobienia tej potrawy. Przepis podaję w wydaniu klasycznym.
SKŁADNIKI:
- polędwica wołowa
- ogórki konserwowe
- biała cebula
- sól i pieprz
- oliwa z oliwek ( jak ktoś lubi)
- żółtka z jajek wcześniej zanurzone na chwilę we wrzątku ( salmonella ginie w temp. 65 stopni C )
- jeżeli ktoś lubi to dodatkowo odrobina musztardy lub przyprawa maggi w płynie lub posiekany drobniutko lubczyk
1)
Z polędwicy ściąć błonkę i mięso posiekać drobniutko lub zmielić w maszynce.
2)
Cebulkę i ogórki pokroić w kosteczkę.
3)
Mięso wyrobić z odrobiną soli i pieprzu i uformować kulki jak większe kluski śląskie z wgłębieniem po środku. Można też formować w filiżance i odwracając wyłożyć na talerz- zrobić wgłębienie.
4)
Do dziurek wlać żółtka oddzielone od białek. Tatar można porcjować i podać oddzielnie cebulkę, ogórki , przyprawy i olej lub ułożyć na półmisku i posypać w około tak jak u mnie na fotografii.
Tatar, to jest danie, które mogłabym jeść codziennie - w dodatku najbardziej lubię takiego jak proponujesz czyli tradycyjnego - bez oliwek, kaparów, anchois i innych niecodziennych dodatków :)
OdpowiedzUsuńRównież lubię w formie takiej tradycyjnej bez żadnych dodatków. Zawsze zjadam dwa na raz i chętnie bym zjadła trzeciego, ale rozsądek mi nakazuje żeby zjeść go za godzinkę.
UsuńPozdrawiam!
Jesteś świetna! Ja niestety, na takie subtelności siły nie mam i zjadam od razu wszystko.Nie napiszą ile, bo wstyd.Robię tak samo z dodatkiem maggi i dobrej oliwy (broń Boże z oliwek). Ale mi apetytu narobiłaś!
UsuńWitam Heniu. Ja na razie jeszcze krzesam siły, ale jak długo nie wiem. Wiesz jak to jest jak jest się babcią- he, he. Apetyt też mam i dużo jem, ale jakoś waga mi się trzyma constans. Za mną też chodzi tatar, ale teraz trochę za gorąco. Dziękuję bardzo.
UsuńSerdecznie pozdrawiam :)
Tatar czyli surowe mięso uświadamia mi, że jesteśmy wszystkożernymi istotami, zdolnymi przyswajać bardzo różnorodne pokarmy. A te smakowite dodatki powodują, że to jedna z moich ulubionych przekąsek. Osobiście także preferuję tradycyjną formę tego dania. Świetne zdjęcia wybitnie podniosły smakowitość tego wpisu - gratuluję.
OdpowiedzUsuńOj tatara też mogłabym jeść codziennie jak moja poprzedniczka. Lubię to celebrowanie widelcem w mięsie kiedy się ślina wydziela nadmiernie. Do tego świeży chlebek z masłem. Uwielbiam.
UsuńPozdrawiam!
Danusiu to chyba telepatia,cały dzień miałam z mężem bardzo pracowity i zabiegany.Przy kawce wpadł nam pomysł na kolację - a może tak tatarek? Teraz zaglądam do Ciebie i oczom nie wierzę :) u mnie tylko jedna różnica - ogórek kwaszony,reszta bez zmian.Serdecznie pozdrawiam Magda z Gniezna.
OdpowiedzUsuńDanusiu czy mail z 9 lutego dotarł do Ciebie?
Witam Madziu. Trochę odpisuję z opóźnieniem, bo miałam sterylizowaną koteczkę i w sobotę była po raz drugi cięta bo wdały się komplikacje. Bardzo kocham zwierzeta i ich cierpienie jest również moim- proszę wybacz.
UsuńTatara uwielbiamy, ale nie robię go często bo chcę tą potrawę zachować jako coś na co się czeka z utęsknieniem.
Madziu nie mam od Ciebie maila, pewnie poszło coś nie tak. Dziękuję.
Pozdrawiam serdecznie!
Moje ulubione śniadanie.Kiedyś mówili na tatara "Inwalida z jednym jajkiem"
OdpowiedzUsuńFaktycznie, zapomniałam o tym, ale u mnie też tak mówią na tatara.
UsuńDziekuję!
Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNo to koniec, Dania. Toś mię załatwiła. Przecież ja mam w domu archaicznych mięsożerców, żywcem wydartych z epoki pożerania świeżego, przepysznego mięsa, w tym NA SUROWO :-D
OdpowiedzUsuńDefinitywnie przeprowadzają się do Ciebie, szykuj się na desant i najlepiej już se przyłatw świniaka, woła, cielę i stado kur na pożarcie :-D
Muszę najpierw załatwić weterynarza, żeby mięso przebadał, bo mi potem głowę ukręcisz jak się pozarażają larwami tasiemca lub włośniami.
UsuńPozdrawiam!