Przeszperałam kiedyś wszystkie zapiski mojej Babci i przypomniało mi się jak to Babcia robiła mi ten knedel posypując go twarożkiem i polewając malinami we własnym soku. Było to po prostu pyszne. Moja Mama już mi tak nie dogadzała , ale pamiętam jak podawała go do pieczonych mięs lub gulaszy. Ja go podaję też do sosów np.grzybowego.
Przepis jest bardzo prosty i wygodny o tyle , że można knedel zrobić wcześniej , a na drugi dzień tylko odgrzać wkładając do wrzątku.
SKŁADNIKI na 4 porcje:
---25 dkg maki poznańskiej
---2 dkg świeżych drożdży
---1 żółtko
---2 łyżeczki cukru
---sól
---1/2 szklanki letniej wody
Drożdże zasypać cukrem i wlać 4 łyżki ciepłej (letniej) wody i rozrobić dodając 3 łyżeczki mąki . Poczekać chwilę aż wyrośnie. Do wyrośniętego rozczynu dodać żółtko , wymieszać i wlać do mąki. Dodać 1/2 szklanki letniej wody i wyrobić ciasto. Przykryć, posypać miskę mąką, włożyć ciasto i pozostawić do wyrośnięcia w ciepłym miejscu. Po tym czasie ciasto podzielić na pół.
Kształtować dwa wałki. W szerokim rondlu zagotować wodę lekko osoloną i na wrzątek przełożyć knedle. Gotować na małym ogniu ok. 20 minut , z tym, że po pierwszych 10 minutach przewrócić knedle na drugą stronę. Gotować pod przykryciem. Wyjąć ponakłuwać drewnianym szpikulcem i chwilę zostawić do obsuszenia. Można deseczkę polać troszkę olejem. Knedle kroić na 1-1,5 cm plastry i podawać.
Pani Aleksandra
Uwielbiam knedle:) Próbowałam już dwa razy zrobić własne z przepisów z czeskiej strony, ale niestety to nie ten smak. Może Twoja wersja mi zasmakuje :)
OdpowiedzUsuńTo jest kwestia smaku , ale moi goście obiadowi zawsze prosili o przepis i z tego co wiem wprowadzili do swojego menu.Mam jeszcze kilka przepisów, na czeskie też ,ale przerobione pod mój polski smak.Postaram się go wstawić.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCoś mi w tym przepisie nie gra a gdzie tu woda czy mleko do ciasta Stokrotka....
OdpowiedzUsuńMatko jedyna zapomniałam, ale już dopisałam -wielkie dzięki.Pozdrawiam.
UsuńGdzie płyn do ciasta
OdpowiedzUsuńMam dzisiaj imieniny i nic jeszcze nie wypiłam ,a tu taka wpadka.Dziekuję bardzo - już poprawiłam.Pozdrawiam.
UsuńPani Danusiu dzis robie mojemu synkowi mlodszemu ten knedel z sosem truskawkowym.Ostatnio robiłam zupe porową z serkiem topionym-bardzo mi smakowała,dodałam jeszcze grzanki.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo też dobry pomysł z grzankami,a ten knedel oczywiście,może być na słodko-życzę smacznego i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńAle jeszcze musze sie pochwalic ,ze zrobilam dzisiaj do obiadu Twoj Knedel zostalo mi troszke mieska z niedzieli do tego pyszny Knedel - Pepiczki niech sie chowaja ze swoim - Twoj jest pycha ,a odsmazany jeszcze lepszy. pozdrawiam Basia.
OdpowiedzUsuńBasiu bardzo się cieszę,że Ci knedel smakował.Ja go też bardzo lubię do mięsa w sosie.Dziękuję Ci Basieńko.
UsuńPozdrawiam i przesyłam całuski!!!
Knedel wyszedł mi bardzo dobry! Jestem z wielkopolski, u nas robi się takie pyzy drożdżowe, tylko gotuje się na parze na "szmacie" :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAleksandra
Witam Pani Olu. Ja też jestem z Wielkopolski, ale w moim domu rodzinnym przeważała kuchnia kresowa i nie było tradycji robienia pyz drożdżowych. Jakoś mi te pyzy umykają, a bardzo je lubię z sosem mięsno- paprykowym. Dziekuję bardzo.
UsuńMiłego tygodnia!!!
Witaj
OdpowiedzUsuńMoja rodzinka męczy mnie od dawna, żeby zrobiła im pyzy na parze. Ale jak pomyślę, że musiałabym troszkę czasu spędzić na formowaniu tych pyz i parowaniu to już mi chęci odchodzą, tym bardziej, że czasu brakuje ostatnio. A tu proszę - taka piękna propozycja sama mi się pokazała :) Warto spróbować :) Dla nas z mężem zawsze robię pyzy z sosem pieczarkowym a dla córci koniecznie na słodko.
Ja effo nie robię pyz na parze, chociaż to moja potrawa regionalna. Mąż mój nie lubi, a i ja nie przepadam. Poza tym wolę chyba jakieś kluski gotowane. Dziękuję.
UsuńPozdrawiam wieczornie.
Pani Danusiu, od paru miesięcy Pani blog to numer 1 w moim (i mojej synowej :)) domu. Wszystko pyszne i się udaje, ale zastanawiam się, co Pani myśli o tym, co mi się dzisiaj przydarzyło. Otóż po raz drugi zabrałam się do przygotowania knedla ( pierwszy raz wyszedł znakomity!) .Pięknie wyrósł w gotowaniu. Kiedy po 10 minutach go przewróciłam, w oczach zaczął opadać, a kiedy go wyjęłam, nadawał się do wyrzucenia ( mąż nie pozwolił i mimo wszystko zjadł :). Zastanawiałam się, co mogło się stać i jedyne co było inne niż za pierwszym razem - to mąka. Wprawdzie poznańska, ale na etykiecie było napisane, że " dobra dla pierogów- typ 500" Czyżby o to chodziło? Może Pani coś mi podpowie? Pozdrawiam serdecznie. Agata
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie obie Panie na moim blogu i zapraszam. Jednak do rzeczy- ja ten knedel robię z mąki poznańskiej, więc mąka była właściwa. Może zbyt szybko Pani odkryła i knedel opadł. Ja jednak gotuję te 10 minut z jednej strony i tego czasu przestrzegam. Nastawiam sobie czas w kuchence i po 10 minutach odwracam. Poza tym to jest ciasto drożdżowe i w czasie obracania knedla nie może być np.otwarte okno w kuchni jak przy wszystkich ciastach drożdżowych.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Witaj Danusiu. Za pewne wypoczęta i radosna po odwiedzinach u wnusia.Wczoraj na obiad miałam knedel z twojego przepisu był bardzo smaczny i co ważne mało przy nim pracy.Pozdrawiam Kasia.
OdpowiedzUsuńWitam Kasiu. Bardzo przepraszam , że tak późno komentuję, ale byłam na rehabilitacji do 22 listopada. Wizyta u wnusia to był przystanek pod drodze do celu. Bardzo dziękuję za komentarz.
UsuńPozdrawiam serdecznie.