Dwa zdjęcia powyżej mówią, że za jednym zamachem robię 2 bazy mięsne.
Pierwsza to są klopsiki w sosie porowym , a druga to po prosu kotlety mielone. Można je podawać odgrzane z masełkiem lub zrobić do nich dowolny sos np. cebulowy. Ponieważ zdarza się, że nie mam czasu lub coś mi wypadnie wtedy mam gotowy obiad. Ja w przeciwieństwie do M.Gessler nie uważam, że potrawy mrożone to coś strasznego. Życie jest jakie jest i robię tak jak mi wygodnie - więc jak od czasu do czasu zjem odmrożoną potrawę to wrzodów żołądka nie dostanę. Masę mięsną robię z 2 gatunków - połowa to mięso od szynki, a ponieważ lubię wilgotne i mięciutkie klopsiki to daję też mieloną karkówkę.
SKŁADNIKI:
---75 dkg mielonego mięsa od szynki
---75 dkg mielonej karkówki
---3 cebule
---3 jaja
---1/2 łyżeczki pieprzu mielonego
---2 płaskie łyżeczki soli
---1,5 łyżeczki majeranku roztartego w dłoniach
---3 łyżki bułki tartej (nie daję namoczonej)
---3 łyżki mąki pszennej
---100 ml wody lekko ciepłej
---3 łyżki oleju rzepakowego
Na klopsiki w sosie:
---1 por
---1średnia marchewka
---1 łyżka oleju rzepakowego
---1 przeciśnięty przez prasę ząbek czosnku
---1/2 łyżeczki soli
---szczypta pieprzu prawdziwego
---500 ml wody zimnej
---2 łyżki śmietany gęstej
---mąka do zagęszczenia sosu
Zmielone mięso przełożyć do misy, dodać wszystkie składniki oprócz cebuli. Na patelnię wlać pół łyżki oleju rzepakowego i podsmażyć posiekaną cebulę (siekam w blenderze) - dodać do masy mięsnej i wszystko dobrze wyrobić tak, żeby wszystkie składniki się połączyły i trochę się kleiły. Z tej proporcji wychodzi 24 średnich klopsików.
Na dużą patelnię wlewam 3 łyżki oleju rzepakowego - nagrzewam i 12 sztuk smażę krótko z obydwu stron na rumiano. Mięso puści własny sok , ale mimo to wlewam 20 ml wody zimnej i szybko przykrywam patelnię, żeby kotlety się przeparowały , ogień zmniejszam do minimum i zostawiam na 15 minut bez zdejmowania pokrywki. Wyjmuję klopsy z patelni i przekładam do miseczki, wlewam troszkę płynu z patelni (resztę wylewam) i pozostawiam do ostygnięcia. Po czym przekładam do pojemnika plastikowego przystosowanego do niskich temperatur, opisuję i wkładam do zamrażarki. Ja tych kotletów nie panieruję w bułce tartej ponieważ są smaczniejsze i lżej strawne.
Na dużą patelnię wlewam 1 łyżkę oleju rzepakowego i rozgrzewam. Dodaję pokrojony w półplasterki por i zmiksowaną blenderem marchewkę (można zetrzeć na tarce o drobnych oczkach) oraz przeciśnięty ząbek czosnku i podsmażam krótko mieszając. Wlewam 500 ml wody zimnej, dodaję sól i pieprz , oraz wkładam pozostałe 12 kulek mięsnych. Czekam,aż się zagotuje i zmniejszam ogień do minimum i duszę pod przykryciem ok.30 min.
Klopsiki podaję z ryżem i surówką z marchewki z jabłkiem i cytryną.
PULPETY CZYTELNIKÓW :
Ewa z Kalifornii
Zgrałyśmy się z tymi pulpecikami :-) U mnie były w sosie warzywnym, ale ten porowy bardzo mi się podoba - muszę wypróbować :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
No właśnie,zagościłam ostatnio na Pani blogu i narobiłam sobie ochoty na klopsy.Lubię je w każdej postaci i wkrótce nie omieszkam zrobić je z Pani przepisu,wyglądają smakowicie.
OdpowiedzUsuńWitaj Danusiu. Te mielone robisz bardzo podobnie jak moja mama, ona też nigdy nie dodawała bułki namoczonej w mleku lub wodzie. Tak już jest, że te mamine smakują najbardziej i z tym smakiem wychodzi się na swoje gospodarstwo domowe. Ja również ze wzgledu na tryb życia i chroniczny brak czasu używam zamrażalnika i baaa, powiem, że jest on wybawieniem i mrożę sporo. A Gessler o mrożeniu wypowiadała się na temat restauracji - to już restauracjom nie wypada - w końcu wychodząc na posiłek do lokalu i płacąc za nie mamy prawo wymagać aby zjeść dobrze i świeżo, mrożonki możemy w domu sami odgrzać. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzień dobry effo. Ja jakoś nie lubię bułki w kotletach mielonych, czasami zastępuję ją płatkami owsianymi wcześniej namoczonymi - są doskonałe. Gessler trochę chyba przesadza z tym mrożeniem. Nie wierzę, że restauracje nie mrożą , bo przecież nie każdy ma duży ruch i myślę, że nikt nie biega co drug dzień po świeże produkty. W końcu effo to jest sposób na konserwowane zimnem produkty. Ja sobie nie wyobrażam gdybym każdego dnia musiała biegać po mięso .
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Bardzo smakowalo!dzieki.Ewa
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę Ewuniu- przesyłam całusy- dziękuję :)
UsuńwITAM Pani Danusiu , czy to znaczy , że te klopsy do jedzenia na bieżąco nie obsmażamy ?? tylko od razu dusimy ?? Sylwia
OdpowiedzUsuńDobry wieczór. Nie, nie obsmażamy. Tylko te co sobie chowamy na potem.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Dziękuję bardzo za odpowiedz :) Biorę się do roboty będzie obiadek na sobote i niedzielę ....Pozdrawiam :) Sylwia
OdpowiedzUsuńJa również dziękuję i mam nadzieję, że smakowały .
UsuńPozdrawiam :)