Najprostszy przepis na kopytka jaki może być. Nie ma opcji, żeby nie wyszły pod warunkiem , że użyjemy sypkich ziemniaków.
Zrobiłam tylko z pół kg ziemniaków, ale ta ilość spokojnie wystarczy na dwie osoby i to po kokardę. Kopytka można podać jak każde inne do mięs w sosach, odsmażane lub wykorzystać do szybkiego obiadu tak jak ja to zrobiłam.
Podsmażyłam na oleju szynkę pokrojoną w kosteczkę, można też dodać cebulkę i od razu z wody wyjmowałam na patelnię. Chwilę podsmażyłam, wyłożyłam na talerz, posypałam startym serem owczym ( może być parmezan ) i koperkiem. Do tego surówka lub inne warzywa gotowane i szybki obiad gotowy. Poniżej podlinkowana fotografia do bogatszych w składniki kopytek, wystarczy kliknąć.
Kopytka z jajem
SKŁADNIKI :
- 500 g sypkich ziemniaków
- 150 g mąki wrocławskiej + do podsypania
- 1 płaska łyżeczka soli
WYKONANIE :
- Odważyć pół kilograma nie uszkodzonych ziemniaków i ugotować w łupinkach . odcedzić i przelać krótko zimną wodą, żeby gorące można było obrać ze skórki.
- Gorące ziemniaki rozgnieść tłuczkiem do ziemniaków, przełożyć na talerz i wygładzić łyżką. Pozostawić do ostudzenia.
- Do zimnych ziemniaków dodać mąkę i zarobić ciasto do połączenia składników. Podsypując lekko mąką utoczyć wałeczki, lekko spłaszczyć dłonią i kroić ukośne kluseczki.
- Zagotować wodę z solą, wrzucić kopytka i gotować jedną minutę od wypłynięcia.
- Oczywiście ilość można zwiększyć proporcjonalnie do składników podanych w przepisie.
- Kopytka można zamrozić wyjmując je zaraz po wypłynięciu. Skropić olejem, wyrzucić na blat i pozostawić do ostygnięcia. Potem przemieszać dłonią, żeby równomiernie były otoczone olejem, przełożyć do woreczków foliowych i zamrozić. Rozmrażamy w woreczkach w temperaturze pokojowej i już nie gotujemy a przekładamy do koszyczka. Koszyczek wstawiamy do garnka wlewając 2 - 3 cm wody, przykrywamy garnek i odparowujemy. Kopytka są jak gotowane. O odsmażaniu nie piszę , bo wiadomo że można tak samo jak świeże.
...witaj Danusiu. Uwielbiam kopytka pod każdą postacią, wytrawnie i na słodko. Ale najbardziej utkwilo mi w pamięci, jak wracałam że szkoły, i w drzwiach pytałam " co na obiad" a w odpowiedzi słyszałam od mojej kochanej Mamerki "kopytka z sosem" :) ech...jak ja tęsknię za tymi chwilami 😘Pozdrawiam Danusiu.
OdpowiedzUsuńJolu Kochana, tęsknota jeszcze jest u Ciebie świeża i dobrze bo tak musi być. Za parę lat też będziesz tęsknić , ale z radością że masz takie miłe wspomnienia. Pozdrawiam Jolu :)
Usuńuwielbiam kopytka!!! ale jestem ortodoksem kopytkowym - dla mnie najlepsze okraszone cebulką z boczusiem i do tego szklanka mleka :D
OdpowiedzUsuńno i (to chyba wyniesione z domu) nigdy nie gotowałam ziemniaków specjalnie do kopytek, po prostu dzień wcześniej hurtem do obiadu obieram więcej :)
Ja z boczusiem też bardzo lubię, ale z sosem nawet bez mięsa uwielbiam. Czasami tez tak robię, że wykorzystuję ziemniaki z poprzedniego dnia, ale najczęściej gotuję oddzielnie dużą ilość i robię dużo, żeby sobie zamrozić, bo czasami mnie tak złapie ochota jak kobiecie przy nadziei :)
UsuńKopytka sa yammi.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ewuniu...pozdrawiam cieplutko :)
UsuńI takie najprostsze kopytka, są najlepsze. Wiem coś o tym, bo ja robię tak samo :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
Dziękuję JaGuś , ja kopytka mogę jeść codziennie ...co ja gadam w ogóle wszystkie kluskowe uwielbiam....pozdrawiam serdecznie :)
Usuń