Przepis na makaron jest bardzo prosty. Ja na każde 100 gram mąki daję 1 jajko. Robię czasami na na samych żółtkach. Taki makaron jest wspaniały do rosołu czy pomidorowej. Makaronu zawsze robię więcej i go suszę. Przesypuję do szczelnie zamykanych pojemników lub zakręcanych słoi . Kiedy mi się skończy makaron do rosołu czy pomidorowej robię makaron z lanego ciasta- jest równie pyszny.
SKŁADNIKI na pół kg mąki:
---1/2 kg mąki typ 500 (najczęściej robię z poznańskiej)
---lub 1/4 kg mąki krupczatki wymieszanej z 1/4 kg mąki typ 500 (ciasto jest luźniejsze)
---5 jaj (wagowo ok.295 gram)
---1 łyżka oleju
---1/4 łyżeczki soli
---daję szczyptę kurkumy dla ładniejszego koloru
Mąkę przesiać na stolnicę. Jajka, olej, sól i kurkumę roztrzepujemy i wlewamy do dołka w mące. Zagarniając zagniatamy ciasto. Należy tak wyrobić, żeby nie było smug w cieście. Ciasto przykrywamy i pozostawiamy na 15-20 minut w spokoju. Po tym czasie ciasto dzielimy na 3 lub 2 części i rozwałkowujemy cienko. Płaty ciasta przekładamy na ściereczki i pozostawiamy do lekkiego obsuszenia. Potem każdy z nich posypujemy dość obficie mąką i zwijamy w rulon lub dzielimy na pasy. Kładąc jeden na drugi kroimy makaron. Makaron wrzucamy na gotującą się posoloną wodę i od wypłynięcia gotujemy 1 -1,5 minuty. Makaron przecedzamy i przelewamy zimną wodą. Makaron można ususzyć rozkładając pokrojony na ściereczki i co jakiś czas dłońmi przewracać, żeby wszystek się dobrze wysuszył.
Makaron na fotografiach- jeden jest krojony ręcznie, drugi przez maszynkę do makaronu i suszony na ramionach suszarki, której się wreszcie dorobiłam.
UWAGA:
UWAGA:
Podałam najniższą granicę czasu na pozostawienie ciasta w spokoju. Najlepiej jest włożyć do woreczka foliowego i pozostawić na dobrą godzinę w temp. pokojowej. Taki makaron bardzo dobrze się wałkuje.
MAKARON CZYTELNIKÓW :
Małgosia Ewa z San Diego
nigdy mi nie się nie chciało robić makaronu ale w sumie to dużo zdrowsze, może też się zmuszę i zrobię takie makaron:)
OdpowiedzUsuńJustynko,ja robię raz w miesiącu i suszę.Roboty nie za dużo,a własny makaron do rosołu jest dużo smaczniejszy.
UsuńPozdrawiam serdecznie!!!
Ja też robię do rosołu nie ma nic lepszego :)
OdpowiedzUsuńTak to prawda,rosół jest najlepszy kiedy mamy swój makaron.
UsuńPozdrawiam złotykolczyku!!!
tez robie swoj makaron i nie ma przy tym duzo pracy o niebo lepszy niz kupny :-)marzena
OdpowiedzUsuńMarzenko, jak ktoś raz zrobi , drugi to za trzecim razem już nie kupi.
UsuńPozdrawiam serdecznie!!!
MAKARONIK teraz już od wielkiego swięta (jak syn mnie uprosi o "gałkowane" czyt.wałkowane)ale przecież kiedyś to była konieczność zawsze duża ilość, wysyszona i w lnianym woreczku czekał na niedzielny rosołek. Mój też z całymi jajkami (wzorem mojej mamy), ale niedawno robiłam pół na pół pszenna z semoliną. Z makaronem kojarzą mi się jeszcze wspomnienia jak podkradaliśmy mamie okrawki placka i piekliśmy na blaszce kuchni (teraz to tylko wspomnienia mając indukcję,
OdpowiedzUsuńoch biedne te nasze dzieci nie znając takiej frajdy)
Pozdrawiam Hania
Witam Haniu. Matko jedyna, gdzieś po drodze pominęłam Twój komentarz. Bardzo przepraszam, ale teraz już za późno na komentowanie. Wybacz Haniu, gapa jestem, rzadko mi się to zdarza. Jeszcze raz przepraszam.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Ja też mam takie wspomnienia.Uwielbiam swojski makaron.
UsuńMoje dzieciństwo,pamiętam doskonale,zawsze w sobotnie popołudnie mama zabierała sięza robienie makaronu,żeby był na niedzielny obiadek do rosołku bądź pomidorówki na poniedziałek,często robiła też więcej,wkładajac ów do papierowych toreb po cukrze ;)
OdpowiedzUsuńIwonko, moja Mama też wkładała do torebek po cukrze. Popatrz kiedyś nie było tyle śmieci plastikowych co teraz, a papierowe wykorzystywało się do końca. Dziękuję bardzo.
UsuńPozdrawiam wieczornie.
Danusiu, jest północ, a ja właśnie zrobiłam ciasto i czekam, żeby wałkować :) Jutro będę gotować rosół z Twoimi wskazówkami. To taka terapia. Buźka.
OdpowiedzUsuńJustynko kochana bardzo się cieszę, że coś działasz, taka terapia kuchenna pozwala oderwać myśli na chwilę- trzymam kciuki. Całuję.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Wspaniały przepis, skusiłam się i właśnie robię - pierwszy raz, mam nadzieję, że się uda ;)
OdpowiedzUsuńNiebieska Owieczko, musi wyjść. Jestem bardzo ciekawa efektu.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Danusiu,zrobiony na jutro na brunch.dziekuje.Ewa
OdpowiedzUsuńJa zawsze Ewuniu robię więcej i suszę. Potem do słoja z pokrywką i jest jak znalazł- dziękuję Ci bardzo.
UsuńPowiedz mi proszę najpierw suszysz na suszarce a później go łamiesz? Czy kroisz nasadką i jeszcze niewysuszony kroisz na drobno?
OdpowiedzUsuńSuszę na suszarce, a potem łamię , a właściwie przy zdejmowaniu łamie się sam. Natomiast jak nie miałam krajalnicy do makaronu i suszarki- robiąc domowy, dawnym sposobem to kroiłam w pasy, a potem w słupki. :)
UsuńWitam Danuto. Odwiedzam Twojego bloga od dwóch tygodni. Gratulacje, w takim "zatrzęsieniu blogów w sieci Twój bardzo się wyróżnia. Podoba mi się Twoje podejście do gotowania. Jest mi bliskie, może dlatego,że podobne bardzo do mojego. Ujęłaś mnie też sposobem, w jaki odpisujesz na komentarze. Chciałam się podzielić refleksją na temat suszenia makaronu. Też suszyłam na stojaku, bo zależało mi na długich nitkach, ale łamał się przy przekładaniu do pojemnika. Wczorajsze wstążki zwinęłam w gniazdka, ułożyłam na ściereczce na blasze i wysuszyłam w piekarniku w 40 stopniach z termoobiegiem przy uchylonych drzwiczkach. Wyszło błyskawicznie i nie łamał się przy wkładaniu do pojemnika. Pozdrawiam serdecznie. Bar-ba-ra.
OdpowiedzUsuńWitam Basiu. Niedziela jest takim dnie bardziej dla rodziny, więc nie zawsze odpowiadam na komentarze w tym dniu. Jest mi bardzo miło czytając Twój komentarz i dziękuję, że znalazłaś czas, żeby tutaj napisać. Teraz ludziom nie chce się za bardzo komentować, mimo że korzystają z przepisów, dlatego każdy komentarz , który się pojawia jest dla mnie ważny. Co do makaronu- muszę spróbować Twoim sposobem, bo rzeczywiście przy zdejmowaniu ze stojaka łamie się- do rosołu czy pomidorowej nie stanowi to problemu, ale do dań na głównych już nie bardzo. Bardzo Ci dziękuję.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Robię w maszynie do chleba i później przekręcamy przez maszynkę do makaronu
OdpowiedzUsuńJa też już ręcznie nie robię od kilku lat. Ciasto wyrabiam w robocie, a potem przepuszczam przez maszynkę elektryczną. To dużo ułatwia. Pozdrawiam :)
UsuńWitaj Danusiu. Zrobiłam makaron do niedzielnego rosołu, ale z mąki orkiszowej jasnej, mam męża cukrzyka, któremu produkty z mąki pszennej strasznie podnoszą poziom cukru. Przeszliśmy na mąkę orkiszową, makaron wyszedł bardzo smaczny, według mnie niczym nie różni się od tego z mąki pszennej, no może tym że jest zdrowszy zwłaszcza dla chorych na cukrzycę.Pozdrawiam serdecznie. Beata :)
OdpowiedzUsuńWitam Basiu. Też używam mąki orkiszowej do niektórych potraw . To mąka w swojej konsystencji niewiele różniąca się od tradycyjnej. Dziękuję Basiu i serdecznie pozdrawiam :)
UsuńDziękuję, że dzieli się Pani z nami Swoją wiedzą i doświadczeniem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Aleksandra
Proszę zwracać się do mnie po imieniu...Danuta jestem, tak będzie nam milej w sieci. Bardzo Alu dziękuję 😃:)
UsuńDanusiu robiłaś może makaron, ale w innym kształcie, oprócz łazanek i nitek? Chciałabym zrobić rurki czy świderki nie mając przystawki do maszynki :)
OdpowiedzUsuńRobiłam Basiu, ale przy pomocy przystawki do makaronu. Nie mam pojęcia jak zrobić bez tych urządzeń. Pozdrawiam :)
Usuń