Staram się nie używać w moich przepisach na potrawy nazw obcojęzycznych. Po prostu moja „kuchnia” jakoś tego nie lubi.
Widocznie jestem tradycjonalistką , dobrze mi z tym i niech tak zostanie. W tym przypadku nie dało się inaczej jak lemon curd, bo pochodzi z kuchni angielskiej.
Jest to krem, ale jednocześnie baza do kremów, deserów i różnych wypieków. Mnie był potrzebny do Pavlovej cytrynowej. Doskonale też smakuje z bułeczkami czy drożdżówkami. Przepis wyguglałam z różnych w sieci i dostosowałam do swoich potrzeb smakowych.
SKŁADNIKI na ok. 350 g gotowego kremu
- 1 jajko
- 4 żółtka
- 100 g masła
- szklanka drobnego cukru
- skórka otarta z 2 cytryn
- sok z 2 cytryn i 1 limonki ( ½ szklanki)
Jajko, żółtka , cukier i skórkę cytrynową umieścić w metalowej lub żaroodpornej miseczce, ustawić ją nad gotującą się wodą i roztrzepać do rozpuszczenia cukru- masa powinna być mocno ciepła. Masę przecedzić do rondelka, dodać masło, sok cytrynowy i ogrzewać na palniku intensywnie mieszając do zgęstnienia . Nie dopuścić do zagotowania. Masa będzie trochę rzadsza od budyniu. Przelać do zamykanego naczynka i ostudzony krem wstawić do lodówki. Krem po całkowitym schłodzeniu jest gęsty. Można go przechowywać ok. 10 dni. Dłużej i tak się nie uchowa.
uwielbiam ten krem, najbardziej smakuje mi z bezą:)
OdpowiedzUsuńNo właśnie do bezy był przeznaczony:)
Usuńczytam wpis za wpisem, oglądam Twoje zdjęcia i pomimo, że jestem po kolacji to zgłodniałam. Ten krem to świetny pomysł, warto spróbować
OdpowiedzUsuńWitam Aguś. Krem już się skończył, poszedł do bezy- pozdrawiam serdecznie:)
UsuńMasz rację, tego się nie da inaczej nazwać, bo to nie jest krem cytrynowy, tylko właśnie lemon curd. dawniej o czymś takim nawet nie słyszałam. A tak w ogóle to jedyny krem, oprócz takiego jak straciatella na mascarpone, który mnie smakuje. I jest jedyny do ciasteczek wielkanocnych, które wyglądają jak przekrojone jajka i które od 2 lat robię, bo po prostu są kwintesencją wielkanocności :-D
OdpowiedzUsuńJakby Ci się chciało, kochana, to zajrzyj, są w etykiecie: Wielkanoc (ma się rozmieć)
Oglądałam Twoje ciasteczka- jajka. Pomysłowy Dobromir z Ciebie z tą przerobioną foremką. Podobują mi się te jajeczka i zapisałam sobie. Wykorzystam na Wielkanoc, tylko po foremkę przyjadę.
UsuńPozdrawiam cieplutko.
Witaj córka robiła już ten krem ale jej nie wyszedł spróbuję teraz ja go zrobić może mi wyjdzie,śliczna jest ta kamionka co trzymasz w niej krem.Pozdrawiam Kasia
OdpowiedzUsuńKasiu znając Ciebie wyjdzie bez problemu.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
To jeden z bardziej ulubionych przeze mnie kremów,a łączyć go można nie tylko z wypiekami.
OdpowiedzUsuńWitam. Gdzie mnie Krzysiu do Twojego doświadczenia kulinarnego, więc ja tylko do wypieków i deserów- pozdrawiam:)
Usuń...witaj Danusiu :) No i znowu buszuję sobie na Twoim blogu ;) dzisiaj będę robić lemon curd, ponieważ chcę zrobić ciasteczka jajeczka z tym własnie kremem :) Jak dobrze wiedzieć, że jest takie miejsce u Danusi, gdzie można sięgnąć po każdą poradę :) Pozdrawiam Danusiu Ciebie i bliskich :)
OdpowiedzUsuńWitaj Jolu. Ja ten lemon card lubię wyjadać palcem - he, he. Ja przyjdzie co do czego to prawie go nie mam w lodówce i muszę robić kolejny. Dziwnym trafem widuję też inny palec odciśnięty w kremie.
UsuńPozdrawiam ciepło Jolu i powodzenia z jajeczkami :)