Zdjęcia mojego kompotu czekały cały rok , żebym mogła napisać przepis. Pyszny dla tych co lubią , pachnący świętami . To klasyka wieczerzy wigilijnej. Jedna z 12 obowiązkowych potraw wigilijnych na naszym stole . Kompot z suszu nigdy nie smakuje tak dobrze, jak w wigilijny wieczór.
Do jego przyrządzenia powinno się wykorzystać przede wszystkim 3 rodzaje owoców, którym przypisuje się magiczne znaczenie. Śliwki odpędzają złe moce, jabłka zapewniają miłość, zdrowie i pokój. Gruszki ponoć zapewniają długowieczność.
Kiedyś używano owoców suszonych na wietrze lub w domu. Dzisiaj często kupujemy gotowe, które są nasączane dwutlenkiem siarki. Można tą substancję usunąć poprzez namoczenie ich na 15- 20 minut w gorącej wodzie lub kilkakrotne sparzyć wrzątkiem na sitku. Dopiero potem zalewamy właściwą zimną wodą.
Kompot warto przygotować dzień wcześniej i pozostawić razem z owocami. Dzięki temu jego smak będzie bardziej aromatyczny. Można wzbogacić go goździkami, cynamonem czy rodzynkami. Ja tego nie czynię. Po prostu pozostałam wierna przepisowi, który wyniosłam z domu rodzinnego. Jego smak i aromat pozwala mi w ten magiczny wieczór wrócić na chwilkę do bajkowego świątecznego dzieciństwa.
SKŁADNIKI na 12 osób :
- 100 g suszonych jabłek
- 100 g suszonych moreli- najlepiej tych brązowych - nie żółtych
- 100 g suszonych gruszek- najlepiej klapsów
- 300 g śliwek suszonych z pestkami
- sok z cytryn
- 2,8 l wody
- ewentualnie cukier trzcinowy do smaku
Wszystkie owoce namaczamy w gorącej wodzie na 15- 20 minut, lub sparzamy 2- 3 razy wrzątkiem na sicie. Odcedzamy i ponownie zalewamy tym razem zimną wodą na noc. Rano zagotowujemy w tej samej wodzie i na wolnym ogniu gotujemy do miękkości owoców. Odcedzamy i doprawiamy sokiem z cytryny lub cytryn – do smaku. Rozlewamy do szklaneczek i mocno chłodzimy. Szklaneczki wcześniej można zanurzyć w białku z jajka wcześniej umytego i sparzonego. Najpierw zanurzamy kilka milimetrów w białku , a potem w cukrze. Pozostawić do wyschnięcia.
MOJE UWAGI:
- Dobrze jest lać z garnuszka z dziubkiem , żeby nie polać dekoracji. Poza tym można wtedy równo ponalewać.
- Owoce, które nam zostają po odcedzeniu ja wykorzystuję na szybki dżem. Wybieram pestki, owoce miksuję i chwilę przesmażam dodając jedną obraną i pokrojoną w kostkę pomarańczę, ewentualnie dosładzam troszkę miodem, ale po małym przestudzeniu. Wysoka temperatura niszczy wszystko to ,co jest w miodzie najbardziej wartościowe. To taki dżem do szybszego spożycia.
u nas szklaneczki odpadają, bo my jemy kompot z suszu z kluskami w talerzu w formie zupy. Taka tradycja z moich stron
OdpowiedzUsuńCiekawa tradycja. Nigdy o tym nie słyszałam.
UsuńWiem Aguś, że jest taka potrawa, ale u mnie jest barszcz z uszkami- co region to inna zupa. U braci mojego Męża w Poznaniu jest zupa rybna. Pozdrawiam.
Usuńu mnie barszcz z uszkami też jest i zupa migdałowa
UsuńU mnie czasami jest też zupa borowikowa z makaronem domowym, ale raczej rzadko, bo jest jeszcze 11 innych potraw i nie dalibyśmy rady wszystkiego zjeść.
UsuńPozdrawiam.
nie ma świąt dla mnie bez tego kompotu:)
OdpowiedzUsuńdla mnie też - pozdrawiam .
UsuńU mnie identyczny, zlewam znad owoców prawie tuż przed konsumpcją, naciąga z owoców prawie do końca. Alicja
OdpowiedzUsuńJa najchętniej bym częściej gotowała, ale potem na Wigilię straci to urok- pozdrawiam Alu.
UsuńJa znam kompot z suszu jako jedną z tradycyjnych, wigilijnych potraw, jednak w moim domu rodzinnym (a z niego przecież czerpiemy wzorce w późniejszym życiu) nie było takiej tradycji. Tak jak pisałaś Danusiu - co region, województwo to tradycja i zwyczaje trochę inne :)) U mnie za to obowiązkowo pojawia się na Wigilię zupa z suszonych śliwek. To taka tradycyjna zupka słodka na Kujawach. Z domowym makaronem - to dla mnie świętość :))) Pamiętam też zupę rybną, która pojawiała się także na wigilijnym stole. Gotowała ją moja Babcia pochodząca z poznańskiego. Jednak jako dziecko nigdy nie miałam odwagi jej spróbować (czego do dziś żałuję) i zawsze wybierałam zupę z suszonych śliwek. Pozdrawiam Danusiu :))
OdpowiedzUsuńobowiązkowo z domowym makaronem
UsuńTo prawda Helenko, że każdy robi to co wyniósł ze swoich stron rodzinnych. W mojej rodzinie nie wszyscy lubią kompot z suszu, więc pewnie zupa ze śliwkami by nie przeszła, tak jak zupa rybna. Myślę, że jest to smak wykształcony w dzieciństwie i każdy za tym tęskni.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
W dzieciństwie wigilijny kompot z suszu bardzo mi smakował. Ostatnio jednak, jak sądzę na skutek gorszej jakości używanych owoców(chemicznie konserwowane), nie bardzo go trawię. Jest on co prawda nadal częścią potraw tego dnia ale jakoś mniej smakuje.
OdpowiedzUsuńWitam Piotrze. Myślę, że w dzieciństwie wszystko co łączy się z Bożym Narodzeniem lepiej smakowało. To się łączy chyba z beztroską i całą otoczką w ten magiczny wieczór, którą dzieci szczególnie zapamiętują. Tak jak pisałam Piotrze, moczę owoce, żeby chociaż częściowo pozbyć się tej chemii. Dziękuję.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Ja dodaję przyprawy - goździki, kolendrę, cynamon, gałkę i imbir. Mama dawała i ja też. I jeszcze zamiast cukru daję rodzynki. Ale Babcia Bronia nie dodawała takich przypraw, bo i skądże by ich było stać przed wojną?
OdpowiedzUsuńDanusiu, robiłyśmy z Zuzią i Martikiem pierniki do dekoracji (kupiłam dziewczynkom foremki z Ikei, które się składają przestrzennie, fajoooskie!). Jak wrzucę zdjęcia, to bardziej pochwalę na swoim blogu, bo to CIASTO JEST REWELACYJNE DO FORMOWANIA!
No właśnie Marzyniu- "Mama dawała "- moja nie , więc i ja nie daję. Bardzo jestem ciekawa tych foremek, chociaż pierniczenie już zakończyłam. Lubię mieć różne takie "pierdołki" w szufladach, chociaż już mi trochę wystają na zewnątrz.
UsuńPozdrawiam serdecznie Marzyniu.
Masz racje Danusiu, kompot z suszu nigdy nie smakuje tak dobrze jak w wigilię, ja nawet w ciągu roku nie pomyslę o gotowaniu tego kompotu, bo nie chcę by mi spowszedniał, to napój zarezerwowany wyłącznie na czas wigilijny. W moim kompocie są też jak u Marzenki goździki, cynamon w lasce i plastry pomarańczy . Pozdrawiam na początku tygodnia, życzę samych dobrych chwil.
OdpowiedzUsuńU mnie też ten kompot jest tylko jeden raz w roku . Przychodzi mi czasami myśl, żeby go częściej gotować ze względu na walory zdrowotne, ale jednak tradycja jest silniejsza. Też się właśnie boję, że zatraci on ten smak wigilijnego wieczoru.
UsuńTydzień Bożenko będzie pracowity jak chyba u wszystkich, ale ja kocham tą atmosferę przygotowań do przyjścia Pana.
Dziękuję i pozdrawiam gorąco.
Danusiu a może doradzisz do czego wykorzystać mogę owoce z tego kompotu, bo sporo mi wyszło. Chyba dam w słoiki ze 3/4 będą bo nie mam teraz pomysła..:)
OdpowiedzUsuńJa Basiu robię z nich taki szybki dżem. Miksuję , dodaję trochę soku z cytryny- tzn. dosmaczam i w słoiczki. Zagotowuję ok. 10 minut, stawiam do góry nogami i gotowe. Jak mocniej przysmaczysz cytryną to i do mięsa na zimno smakuje.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Pani Danusiu, czy do tego kompotu należy użyć śliwek wędzonych czy słodkich, takich jak kalifornijskie? Pozdrawiam serdecznie, Beata
OdpowiedzUsuńWitam. Takich zwyczajnych śliwek typu kalifornijskie. Pozdrawiam :)
UsuńKompot z suszu uwielbiam, ten smak i zapach niezmiennie kojarzy mi sie z Wigilia.Robie go raz do roku, tylko na Boze Narodzenie i jest stalym elementem wigiliinego menu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Danusiu
Ja też uwielbiam, szczególnie taki mocno schłodzony. Też robię tylko raz w Roku podobnie jak inne potrawy zarezerwowane tylko na Wigilię. Pozdrawiam serdecznie :)
Usuń