Przymierzałam się do tego wypieku już od dłuższego czasu, ale podchodziłam do przepisu trochę sceptycznie. Analizując składniki wychodziło mi, że to mogą być dobre bułeczki, szczególnie zaciekawił mnie ten twarożek grani.
Nie pierwszy raz z resztą korzystam z przepisów książkowych. Nie wszystkie się jednak sprawdzały.
Te bułeczki to strzał w dziesiątkę. Bułeczki są rewelacyjne, mięciutkie, puszyste i bardzo smaczne. Nie są czasochłonne no i bardzo łatwe.
Nie polecam Państwu nacinać tych bułeczek ozdobnie. Chciałam, żeby było ładnie, ale chyba przedobrzyłam z odciskaniem wzorku, bo niektóre po prostu przecięłam, a ponownie zagniatać już mi się nie chciało. Najlepiej zrobić gładkie bez żadnych wzorków. Przepis pochodzi z książki Beatrice Ojakangas „Chleb pieczemy w domu”, który bardzo nieznacznie zmieniłam.
- 340 g mąki pszennej wrocławskiej
- 260 g mąki pszennej pełnoziarnistej ( miałam Lubelli)
- 28 g świeżych drożdży
- 1 duże jajo lub 2 małe
- twarożek ziarnisty wiejski- 300 g ( nie całe dwa) razem ze śmietanką
>- 2 płaskie łyżeczki soli
- 40 g bardzo miękkiego masła
- ¼ szklanki drobnego cukru trzcinowego
- ½ szklanki lekko ciepłej wody
DODATKOWO:
- 1 jajko + 1 łyżka mleka do smarowania, opcjonalnie ulubione nasiona
1) Drożdże rozkruszyć do ½ szklanki ciepłej wody i dodać cukier trzcinowy. Rozmieszać i pozostawić do spienienia.
2) Twarożek zmiksować blenderem lub rozetrzeć, żeby nie było grudek. Do misy przesiać mąki, dodać drożdże, twarożek, jajko, miękkie masło i wyrobić dobrze ciasto. Można mikserem. Ciasto w misce przykryć ściereczką , nakryć workiem foliowym i pozostawić do wyrośnięcia. Bardzo ładnie wyrasta.
3) Wyrośniete ciasto krótko wyrobić i podzielić na dwie części. Z 2-ch podłużnych wałków odciąć 14 kawałków i uformować bułeczki ( ok. 80 g każda). Ułożyć na blaszce, przykryć ściereczką i pozostawić do wyrośnięcia. Szybko rosną.
4) Każdą wyrośniętą bułeczkę posmarować jajkiem roztrzepanym z 1 łyżką mleka. Można posypać ulubionymi ziarnami lub makiem. Piekarnik nagrzać do 190 stopni C wstawiając miseczkę z wodą. Bułeczki wstawić do nagrzanego piekarnika wyjmując miseczkę. Piec ok. 16- 18 minut na złoty kolor. Wyjąć na kratkę i pozostawić do ostudzenia.
UWAGA:
BUŁKI CZYTELNIKÓW :
Halinka z Nowego Sącza
Co za przepyszne bułeczki jest to idealne rozwiązanie , na rozpoczęcie udanego dnia. Teraz jest jesień, a już za chwilę zima więc warto pomyśleć, o tym żeby jeść jak najwięcej warzyw i sałatek i do tego te przepyszne bułeczki. Pozdrawiam wszystkich ciepło i trzymajcie się.
OdpowiedzUsuńGórale mówią, że będzie ostra zima, Indianie chrust zbierają- aha, ha. Bułeczki w taką zimę to pachnący ciepłem dom. Dziękuję.
UsuńPozdrawiam.
Bułeczki wyszły Ci, Danusiu znakomicie, ale gwoli ścisłości , to o ile wiem 7g drożdży instant odpowiada 25 g świeżych, czyli 14g suchych to 50 g świeżych.Skoro tak świetnie Ci wyrosły na ilości 28 g świeżych, to może nie trzeba dawać aż dwóch torebek suchych?
OdpowiedzUsuńDługo byłam nieprzekonana do suchych drożdży, ale ostatnio często ich używam i ciasto ładnie na nich rośnie, jeszcze mnie nie zawiodły.
Te bułeczki są na pewno pyszne sądząc po składnikach, zapisuję sobie,bo zapomnę u kogo je widziałam.
A co do książek kulinarnych, wyobraź sobie,że mimo iż od roku posiadam "CHLEB" Hamelmana, to tylko raz coś z niej piekłam i to w ramach comiesięcznej wirtualnej piekarni. Dobrze,że przypominasz o możliwości korzystania z przepisów mistrzów.Pozdrawiam wraz z ostatnimi promykami słońca.
Bożenko, też tak się nad tym zastanawiałam. nie piekłam na instant, więc skasowałam ten składnik. Przeliczyłam, że powinno być 8 g suszonych, ale dopóki nie sprawdzę, to ich nie wpisuję. Myślałam, że u mnie w książce jest błąd, ale posprawdzałam w sieci, czy ktoś je piekł i w dwóch przypadkach było 14 g suchych,w jednym przypadku nie było ich wcale. Może też ktoś miał wątpliwości i wpisał tylko drożdże świeże.
UsuńA, właśnie co do książek, to tak się zastanawiam po co ja ich tyle kupuję, to jest jakaś moja przypadłość. Czasami leżę wieczorem, obłożę się książkami kulinarnymi, a Mąż się śmieje, że jutro i tak zrobię co innego. Oczywiście, ma rację, bo najczęściej tak jest. Chociaż to czytanie nie idzie w dym, bo czasami czymś się zainspiruję i klecę jakiś nowy przepis.
Pozdrawiam serdecznie.
Kochana Danusiu. A ja znalazłam w sieci przelicznik ( na blogu) 7g suchych (1 paczka) =17 g świeżych. Według niego zrobiłam bułeczki, które pięknie wyrosły. Czasami zastanawiam się nad tym, że im więcej gram serca w zagniatane ciasto, tym bardziej udany wypiek??? Hmmm... Pozdrawiam. Z przepisu oczywiście skorzystam. Jola z B.
OdpowiedzUsuńNo to dalszy ciąg dylematu jakiej ilości świeżych drożdży odpowiada 7g instant. Wg tego co pisze na torebce dr Oetker 7g= 25 g świeżych. W książce Chleb Hamelmana jest taka sama proporcja i jak to ugryźć ?
UsuńWitam Jolu. Postanowiłam poszukać w sieci informacji na temat rodzajów drożdży.Ponieważ wiedza jest rozbieżna, więc opublikowałam informację na ten temat. Bardzo Ci dziękuję Jolu.
UsuńPozdrawiam jesiennie.
Bożenko, nie mam czasu, ale chwilkę się oderwałam od porządków domowych i wstawiłam post o drożdżach. Pewnie nie jednej osobie się przyda.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
kapitalne:) jeszcze takich nie piekłam:)
OdpowiedzUsuńAntenko, to proponuję wypróbować , bo są godzne polecenie.
UsuńPozdrawiam.
To najlepsze bułeczki,jakie do tej pory piekłam.Mięciutkie,puszyste,długo świeże.Ja dodatkowo zmiksowałam jajka z serkiem.Polecam ten przepis.
OdpowiedzUsuńTo bardzo dobry pomysł ze zmiksowaniem jajek i serka. Dziękuję Stasiu za radę. My prawie cały tydzień jedliśmy bułki, bo spalony zakwas poszedł do kosza. Joasia mnie dzisiaj poratowała i jutro piekę chlebek. Dziękuję Stasiu.
UsuńPozdrawiam wieczornie.
Danuska wy tu o drożdżach a co z tym masłem??? Bo nie wiem?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Halina z Nowego.S.
Ha, ha - dziękuję Ci Halinko. Popatrz nikt nie zauważył- masło już dopisałam, oczywiście dodać do wyrabiania ciasta.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Widzisz jaką masz pilną obserwatorkę. Tak też myślałam, że trzeba dodać do mąki. Widzę po Twoich ruchach na blogu,że zaczynasz piec chlebek w marcowej piekarni. Też chciałam coś upiec na zakwasie,ale" cholerka "' coś mi nie wychodzi ten zakwas już drugi raz wyrzuciłam bo nie rośnie nie wiem co źle robię. Albo to czuje że "go za bardzo nie lubię" jakoś wole drożdże i to świeże bo z tymi suchymi to też mi rożnie wychodziło Ha,ha,ha.
UsuńZa to bułeczki właśnie wyjechały z piekarnika sa cudowne, zaraz prześlę Ci fotkę.
pozdrawiam
Halina z Nowego.S.
Halinko, na pewno zakwas ma zbyt zimno. Jeżeli masz piekarnik ze światełkiem, to wstaw go pod światełko na noc a na dzień stawiaj w kuchni gdzie się gotuje i jest ciepło. Musi wyjść. Mów do niego , że jest piękny i z dnia na dzień piękniejszy a zobaczysz, że on to będzie kumał.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Oj Danuśka, będę do niego mówiła i mówiła może zakumka, tyko żeby domownicy nie pomyśleli o mnie coś strasznego ha,ha,ha.
OdpowiedzUsuńMasz dziewczyno poczucie humoru pa, pa,pa idę gadać.
pozdrawiam serdecznie
Halina z Nowego.S.
Aha, ha - każda metoda jest dobra jeżeli prowadzi do celu. Tylko go nie głaskaj.
UsuńPozdrawiam serdecznie Halinko.