Po raz kolejny na zaproszenie Ani z bloga „Kuchennymi drzwiami” wzięłam udział w listopadowej piekarni- dziękuję Aniu. Tym razem piekliśmy chleb litewski, który zaproponowała Kamila z „Ogrodów Babilonu”.
Na Litwie rugine duona, czyli ciemny chleb żytni, stanowi od wieków najważniejszy produkt spożywczy. Chleb kiedyś pieczono raz w tygodniu. Dzień ten był w litewskim domu szczególnie uroczysty.
Ciasto na dobry chleb wyrabiało się wieczorem. Do dzieży wsypywano mąkę żytnią i wlewano wodę. Po wymieszaniu dodawano zaczyn (przygotowany kilka dni wcześniej, sfermentowany kawałek ciasta albo zachowany z poprzedniego wypieku).
Następnego dnia z wyrośniętego ciasta, z dodatkiem soli i kminku, formowano duże bochenki. Układało się je na tataraku, liściach chrzanu lub kapusty, nadającym pieczywu aromat i wypiekało w rozgrzanym piecu chlebowym. Piece opalano drewnem. Przed samym wsadem do nich bochenków, trzeba było je oczyszczać z popiołu. Dobrze wypieczony chleb pozostawał świeży przynajmniej przez tydzień.
Chleb litewski ma wiele odmian, choć mąka żytnia stanowi główny składnik jego ciasta na zakwasie. Szczególnym sentymentem darzą go rodacy przybyli do kraju po wojnie z Wileńszczyzny. Wśród nich jest moja Mama. Nie piekła tego chleba, ale często bywał na naszym stole. Rodzina, która nas odwiedzała zawsze ten chleb przywoziła lub przywoziliśmy go kiedy my byliśmy w odwiedzinach we Wilnie. Zatem smak tego chleba nie jest mi obcy.
Chleb litewski przywożony z Wilna miał kształt dużego prostokąta. Upiekłam jeden duży chleb w kształcie kwadratu, bo nie dysponowałam foremką prostokątną. Dodatkowo upiekłam jeszcze z połowy porcji- jeden w keksówce. Zrobiłam ciasto z półtorej porcji jaka jest podana w przepisie i nie żałuję.
Chleb jest wspaniały w smaku , a przede wszystkim bardzo zdrowy jak większość chlebów z mąki żytniej. W tym dniu nikt mnie nie odwiedził – mówią , że "jeśli ktoś nas odwiedził w dniu wypiekania, musiał pozostać do wyjęcia bochenków z pieca, by mógł zjeść przynajmniej pajdę."
Wpis znajdzie się na stronie "Na zakwasie i na drożdżach".
ZACZYN I :
- 50 g zakwasu
- 130 g mąki żytniej ( dałam T- 720)
- 120 g wody
Wszystko wymieszać i odstawić na 8 – 12 godzin.
Dodatkowo:
- 100 g otrąb ( dałam orkiszowe)
- 2 płaskie łyżki kminku
- 200 g wody
W ten sam dzień - wieczorem zalać otręby wrzącą wodą, dodać lekko zmiażdżony kminek- wymieszać i pozostawić do następnego dnia.
ZACZYN II :
- cały zaczyn I
- 90 g mąki żytniej ( dałam T- 720)
- 110 g wody
Wszystkie składniki wymieszać i odstawić na 3- 4 godziny. Zaczyn powinien się podnieść, a jego powierzchnia winna być lekko wklęsła.
CIASTO WŁAŚCIWE:
- cały zaczyn II
- zaparzone wcześniej otręby
- 350 g mąki żytniej razowej
- 150 g mąki żytniej ( dałam T- 720)
- 300 g wody
- 2 łyżki melasy ( dałam jedną)
- 1 łyżka soli ( dałam morską)
1) Z mąki żytniej razowej odsypać dwie łyżki mąki i uprażyć ją na suchej patelni na brązowy kolor. Nie przypalić mąki.
2) Wszystkie składniki ciasta właściwego oprócz soli przełożyć do misy i wymieszać tylko do połączenia składników. Sól rozpuścić w odrobinie wody i dodać do ciasta- wymieszać. Konsystencja ciasta powinna być dość luźna. Przy mieszaniu mikserem nie może tworzyć się bryła ciasta.
3) Ciastem napełnić foremki prostokątne- keksówki - do połowy ich wysokości i wygładzić powierzchnię wodą. Chleb powinien wyrosnąć do podwojenia objętości- u mnie trwało to ok. 5 godzin.
4) Wyrośnięte chleby jeszcze raz po wierzchu posmarować wodą. Chleb wstawić do piekarnika nagrzanego do 250° C i piec przez 15 minut z termoobiegiem. Zmniejszyć temperaturę do 200 st. C i piec 30 minut. Po raz kolejny zmiejszyć temperaturę do 180 st. C i dopiekać ok. 25 minut. Ja dopiekałam 15 minut.
5) Po upieczeniu wyjąć z foremki, odwrócić i wystudzić. Chleb niestety , ale nadaje się do jedzenia dopiero następnego dnia.
CHLEB CZYTELNIKÓW :
CHLEB CZYTELNIKÓW :
Justynka z Gdańska
Kuchennymi drzwiami
Beatka z bloga "Stare gary"
Zacisze kuchenne
Ogrody Babilonu
Akacjowy blog
Konwalie w kuchni
Nieład malutki
Bajkorada
Arnikowa kuchnia
W poszukiwaniu SlowLife
Magnolia, rozmaryn
Moje pasje. Kuchnia i ogród.
Fabryka kulinarnych inspiracji
Eksplozja smaku
Grahamka, weka, kajzerka
Kuchnia Alicji
Kulinarne przygody Gatity
Leśny zakątek
Moje małe czarowanie
Nie tylko na słodko
Proste potrawy
Smakowity chleb
Zapach chleba
Zakalce mojego życia
Pierwszy chleb , Danusiu , "jem " z Twojego bloga, należy mi sie pajda gruba i obłożona masłem, chleb rzeczywiście udany, dziury ma jak się patrzy!
OdpowiedzUsuńDzięki za wspólne wypiekanie, pozdrawiam serdecznie
Bożenko, mam masło domowe. Dzisiaj robiłam , bo mam nadmiar śmietany. Smaruję Ci więc grubo masłem i cieniutko kroję chlebek. Trochę kosztował zachodu, ale warto było.
UsuńDziękuję, miłego wieczoru z chlebkiem i śledziem.
Ile ja bym dała, żeby cofnąć się do tamtych czasów i choć przez chwilę uczestniczyć w takim wypiekaniu chleba.:) Dla mnie to chyba najlepszy chleb na świecie, może dlatego, że moje korzenie sięgają Wileńszczyzny.:) Danusiu, dziękuję za ten wyjątkowy czas i pozdrawiam Cię serdecznie!
OdpowiedzUsuńMoje korzenie też, Mama i cała rodzina z jej strony tam się urodzili. Jadłam ten chleb nie raz i nie dwa, ale nie miałam sprawdzonego przepisu. Teraz już mam dzięki wspólnemu pieczeniu.
UsuńDziękuję Ci bardzo- pozdrawiam serdecznie.
Ja nie miałam melasy, więc nie wyglada tak fajnie jak Twój. Mega wypas Twój chlebek. Moi domownicy zachwyceni. Trochę oszukałam też z kminkiem, bo moi nie lubią. Cóż, jednak cieszę sie ,że piekłam z Wami !!!
OdpowiedzUsuńOj, tam Aniu- melasa nie najważniejsza. Najważniejsze, że razem pieczemy i jakoś się wspólnie w tej wiedzy wspieramy. Ja do jednego też nie dodałam kminku, bo Mąż nie przepada za jego aromatem.
UsuńDziękuję bardzo.
Danusiu, jaki dorodny chleb! On nawet nie jest pracochłonny, tylko w czasie rozciągnięte pieczenie, ale wychodzi smaczny, nawet jak jest płaski jak mój :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTo prawda Beatko, nie ma z nim problemu, tylko trzeba do niego zaglądać czy nie wyjdzie na spacer- ha, ha. Oj, tam płaski, nie płaski - najważniejsze, że smaczny. Ja miałam problem w jakiej foremce - keksówce piec. Miałam zbyt długą keksówkę i też mi wyszedł małego wzrostu. Dziękuję.
UsuńPozdrawiam Beatko.
Piękny :) i tak jak piszesz zdrowy! Dziękuję za wspólne wypiekanie!
OdpowiedzUsuńDodam jeszcze Łucjo, że jest też długo świeży. Dziękuję bardzo.
UsuńPozdrawiam.
Danusiu, bardzo udany Twój chlebek!
OdpowiedzUsuńCieszę się,że smakował i trafiliśmy tym wyborem w gust wielu osób.
Pozdrawiam Cię.
Twoja opinia Aniu jest dla mnie bardzo ważna, więc bardzo się cieszę- zrobiłam kolejny krok do przodu.
UsuńDziękuję bardzo i pozdrawiam serdecznie.
Wspaniale opisałaś "korzenie" chleba... To smak dzieciństwa mojej Mamy, która tam się urodziła... Sama nigdy nie piekła chleba, ale u mnie zapach domowego chleba rozchodzi się po domu nieustannie od trzech lat. I to są właśnie często "ciężkie" żytnie chleby. Pozdrawiam i dziękuję za wspólne pieczenie:)
OdpowiedzUsuńMoja Mama też się tam urodziła- mamy coś ze sobą wspólnego. Wilno jest piękne, szkoda że nam go zabrano. U mnie chlebek domowy stale gości na naszym stole. Już sobie nie wyobrażam, żeby kupić w sklepie. Bardzo Ci dziękuję i pozdrawiam.
UsuńOj mi też bardzo podpasował, Często kupuję w piekarni, ale ten jest o niebo lepszy:-) Danusiu, miło było znów razem piec w naszej piekarni:-) Pozdrawiam serdecznie:-)
OdpowiedzUsuńWitam Marzenko. Ja już w piekarni nie kupuję, jakoś się odzwyczailiśmy od kupnego, a że jest nas tylko dwoje to tak szybko chlebek nie schodzi.
UsuńDziękuję Marzenko i pozdrawiam.
Ale wyrośnięty, ma nawet kopułkę, super!
OdpowiedzUsuńHa, ha- ta kopułka była najsmaczniejsza. Dziękuję bardzo, pozdrawiam serdecznie.
UsuńFantastycznie upieczony! Dziękuję za wspólny listopadowy czas!
OdpowiedzUsuńDziękuję Kamilko. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńDanusiu, jak to dobrze, że przytoczyłaś tę opowieść. Cudownie się to czytało. A jaki fjany zwyczaj z tym gościem w dniu wypiekania. :))) Mnie chyba tez nikt tego dnia nie odwiedził ;)
OdpowiedzUsuńChleb upiekł Ci się idealnie. :) Dziękuję Ci za kolejne spotkanie :)
Ja się cieszę, że mogę piec w tak zacnym gronie. Bardzo Ci dziękuję.
UsuńPozdrawiam cieplutko.
Mnie nie bardzo sie udał, ale w samu był super, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńUrszulko, raz się uda, raz się nie uda- wszystko metodą prób i błędów, a i tak domowy nawet ten klapniety jest smaczniejszy niż ze sklepu.
UsuńDziękuje i pozdawiam.
Udał się tobie na 6 i to plusem
OdpowiedzUsuńOj, ale wysoka ocena, za moich czasów były tylko piątki. Dziękuję bardzo.
UsuńDobry pomysł ze zwiększeniem porcji ;D Piękna struktura, dziękuję za wspólny czas, pozdrawiam M.
OdpowiedzUsuńPrzez to zwiększenie porcji dłużej to wszystko wyrastało, ale co tam. I tak się przecież nad tym nie stoi. Dziękuję.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Dziękuję za wspólne pieczenie, za krótki rys historyczny chlebów litewskich i wspaniały bochen.
OdpowiedzUsuńDziekuję Ci bardzo Guciu. Mam słabość do tego imienia czy pseudonimu, bo był sobie taki Gucio w bajce o pszczółce Maji.
UsuńPozdrawiam i dziękuję.
Fajnie opisałaś historie chleba, piekny wyrósl i cudne dziury.
OdpowiedzUsuńNiech nam sie upiecze i dziękuję :-)
Zawsze jak piekę chleb, to jestem ciekawa jakie dziurki będą - ha, ha.
UsuńDziękuję i pozdrawiam.
Ciekawy opis i piękny bochen!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, miło się piecze w wiekszym gronie.
UsuńPozdrawiam.
Piękna historia chleba, Danusiu. I Twoje chleby też urodziwe :-).
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że mam wreszcie ten przepis, bo chlebek nam bardzo zasmakował. Dziekuję. Pozdrawiam serdecznie.
Usuń