W gwarze poznańskiej szneka to okrągła drożdżówka zwijania spiralnie i polana pomadą, czyli szneka z glancem. Nazwa pochodzi od „ schnecke”- ślimak.
Moje szneki są bez glancu i z owocami. Można je upiec bez nadzienia i polukrować- jak prawdziwe szneki. Ciasto jest na samym oleju i kefirze.
Drożdżówki są bardzo pulchniutkie i długo utrzymują świeżość. Dodałam owoce, ale w okresie jesienno- zimowym piekę bez owoców ,posypuję troszkę kruszonką i robię lukier maślany.
SKŁADNIKI na 13- 14 dość dużych sztuk:
- 450 g mąki pszennej luksusowej
- 150 g mąki krupczatki
- 40 g drożdży świeżych
- 2 małe jajka + 1 żółtko lub duże jajko + 1 żółtko ( białko zachować)
- 4 płaskie łyżki cukru
- 1 szklanka naturalnego kefiru ( 250 ml)
- 140 g oleju rzepakowego
- aromat pomarańczowy ( dałam łyżkę likieru pomarańczowego domowego)- aromat wg uznania
- 13- 14 śliwek – ok. 35 dkg
- jajko i olej do smarowania
- cukier puder do posypania
- blaszka z wyposażenia piekarnika wyścielona papierem do pieczenia
1) W garnuszku leciutko podgrzać kefir, zasypać drożdże czterema łyżkami cukru, chwilę odczekać , zalać letnim kefirem i całość wymieszać do całkowitego rozpuszczenia się drożdży. Wsypać kopiastą łyżkę mąki luksusowej- wymieszać, przykryć i pozostawić do wyrośnięcia. Szybko rośnie. Śliwki wydrylować , pokroić na małe kawałki i posypać kopiastą łyżką mąki ziemniaczanej – wymieszać.
2) Olej roztrzepać z jajkami, obie mąki przesiać do misy. Do mąki dodać wyrośnięty rozczyn, masę jajeczną i wyrobić ciasto. Można wyrabiać mikserem. Ciasto się bardzo lekko klei, ale po wyrośnięciu jest plastyczne i dobrze się zwija- jest gładkie, ale dość luźne. Wyrobione ciasto przykryć ściereczką, wstawić do worka foliowego i pozostawić do wyrośnięcia.
3) Wyrośnięte ciasto rozwałkować na prostokąt o wym. ok. 30 x 36 cm . Posmarować odłożonym białkiem i posypać pokrojonymi śliwkami. Zwinąć jak roladę doklejając brzegi. Całość posmarować pędzlem maczanym w oleju.
4) Roladę pokroić w poprzek na 13- 14 kawałków o szerokości 2- 3 cm wszystkie ułożyć na blaszce. Będą się lekko stykały. Pozostawić do wyrośnięcia- dość szybko rosną. Jeżeli w czasie przenoszenia na blaszkę wypadnie nam kilka kawałeczków śliwek to wcisnąć je z powrotem na wierzch drożdżówek.
5) Piekarnik nagrzać do temperatury 180 stopni C . Wyrośnięte drożdżówki posmarować roztrzepanym jajkiem i piec ok. 30 minut na rumiano. Gorące posypać cukrem pudrem lub jak ktoś woli polukrować. Drożdżówki odrywa się jedna od drugiej.SZNEKI CZYTELNIKÓW :
Joasia z kotkiem
Bardzo apetyczne te Twoje szneki, Danusiu. Lubię ciasto drożdżowe na kefirze. U nas w ten weekend były bułeczki z serem posypane porzeczkami i kruszonką. Też pyszne, polecam. Pierwszy raz zrobiłam kruszonkę z cukrem pudrem, jak podajesz w wielu przepisach. Bardzo jestem z niej zadowolona. Kolejny raz dziękuję. Pozdrawiam serdecznie. Beata z Wrocławia
OdpowiedzUsuńWitam Beatko.
UsuńBułeczki z porzeczkami- to musiało być bardzo dobre. Ja raz w tygodniu piekę jakieś "maluchy drożdżowe"- zawsze jest coś do przegryzienia. Dziękuję Beatko.
Pozdrawiam serdecznie.
Uwielbiam te Twoje pomysły!!!! a drożdżowe cudeńka szczególnie. Pozdrawiam Danuś
OdpowiedzUsuńAguś, drożdżowe ciasto uwielbiam, a szczególnie z zimnym mlekiem z lodówki.
UsuńPozdrawiam cieplutko- dziękuję.
Uwielbiam szneki (moja mama czasami jeszcze dziś nazywa tak drożdżówki) i właśnie takie bez glancu. Bo ja jestem "nie lukrowa", "nie polewowa" i każde ciacho mogę mieć bez glancu. Nie ukrywam, że najczęściej wykańczam ciasta tylko dlatego, żeby przyzwoicie wyglądały na zdjęciu (wydałam się ha ha). Uwielbiam ciasta ze śliwkami ... chociaż śliwki jakoś nieuchronnie kojarzą mi się z jesienią .... Ale o czym ja mówię? Toć Wy ledwo dychacie w tej PL, a ja tu z jesienią wyjeżdżam :))) Pozdrowionka!
OdpowiedzUsuńMasz rację Helenko. Mnie też się śliwki kojarzą z jesienią, ale teraz to wszystko się pozmieniało. Poza tym do jesieni nie tak daleko, czas tak szybko leci. U nas zawsze to się nazywały szneki. Pamiętam jak byłam mała i tato rano przed szkołą przynosił od piekarza jeszcze ciepłe- taka była beztroska dzieciństwa.
UsuńPozdrawiam i buziaczki.
uwielbiam takie bułeczki na śniadanie do kawy zbożowej albo herbaty z cukrem i cytryną :)
OdpowiedzUsuńA, ja Olu z zimnym mlekiem z lodówki. Wszystkie drożdżowe tak lubię, jeszcze żeby były ciepłe. Dziękuję.
UsuńPozdrawiam.
Jak w cieście są drożdże to już jest dla mnie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
O, tak Piotrze drożdżowe ciasto dla mnie jest w kuchni na pierwszym miejscu. Dziękuję.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Bułeczki pikniaste, aż ślinka cieknie na sam widok!
OdpowiedzUsuńAha, ha- mnie na razie nie cieknie, bo wczoraj upiekłam jeszcze rogaliki z wiśniami. Dziękuję.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Muszę sobie zrobić takie szneki, co ino na słono :-D Bardzo fajna nazwa, a ten glanc to chyba lukier? Babcia Bronia glancowała buty i jeszcze był u nas "glancpapir".
OdpowiedzUsuńMarzyniu, możesz dać tylko łyżkę cukru do rozczynu drożdzowego. Przy takiej ilości mąki to nie jest dużo. W Wielkopolsce tak się mówi czasami "glanc"- to jet lukier, ale ja za bardzo nie przepadam za lukrowanymi bułkami, drożdżówkami- wolę posypane cukrem pudrem lub wcale. Ten glanc ma coś wspólnego chyba z glancowaniem, błyszczy się jak psu ...a- ha, ha.
UsuńPozdrawiam wieczornie.
Świetny pomysł z tymi sznekami, ja kiedyś robiłam takie z bananami i jabłkami, też dobre wyszły, przepis na ciasto jest bardzo uniwersalny i wszystko w niego da się zawinąć. Moja babcia też tak kiedyś nazywała drożdżówki, które przywoziła z hali targowej... a mieszkamy na północy. Zawsze jak wracała do domu to mówiła: "przywiozłam wam szneki z glancem" i wszyscy wiedzieliśmy o co chodzi. Pozdrawiam Danusiu, Marzena.
OdpowiedzUsuńWitam Marzenko. U nas w Wielkopolsce chyba wszyscy znają ten wypiek, nie wiem jak w innych rejonach Polski. Dla mnie to wspomnienia z dzieciństwa, ale widzę, że dla Ciebie też. Dziekuję bardzo - pozdrawiam.
UsuńUdało mi się!!! Zrobiłam drożdżówki, ze zmianami co prawda, bo skleroza nie boli, tylko się trzeba przy niej nachodzić, a mi się nie chciało, ale najważniejsze, że wyszły dobre. Następnym razem napiszę sobie składniki.... pozdrawiam, Marzena
OdpowiedzUsuńWitam Marzenko.
UsuńCzyli pierwsze koty za płoty. Najważniejsze, że praca nie poszła na marne i mogłaś zasmakować drożdżówek. Bardzo Ci dziękuję.
Pozdrawiam.
Danusiu twoje szneki są rewelacyjne. Upiekłam je mężowi i bardzo mu smakowały :). Często korzystam z twoich przepisów. Pozdrawiam i czekam na kolejne równie smakowite pyszności.
OdpowiedzUsuńHaniu, poczęstuj mnie jedną, bo moje już dawno wsiąkły. Bardzo Ci dziękuję.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Przepis znam i naprawde jest wspanialy,pieke ze sliwkami,malinami lub serem ale rowniez ze szpinakiem,szneki sa przepyszne,bardzo puszyste,nawet na trzeci dzien nie "traca"staroscia.Bardzo Pani dziekuje za wstawienie tego przepisu,jest naprawde oblednie prosty i przepyszny.Pozdrawiam.Cecylia
OdpowiedzUsuńCecylio, ze szpinakiem nigdy nie piekłam, a uwielbiam szpinak. Muszę też spróbować, tylko pewnie w cieście trzeba zmniejszyć ilość cukru. Dziekuję bardzo.
UsuńPozdrawiam.
Upieklam dziś dla teściowej. Zrobiłam z mrożonych śliwek bo po 2 godzinnym spacerze na grzybach nie chciało mi się iść do sklepu. Są pyszne. Zjadłam jedną do kawy po obiedzie. Pozdrawiam Agnieszka z podkarpacia
OdpowiedzUsuń